wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 5.

Czasami wiara w swoje marzenia
pomaga osiągnąć upragniony cel. 

Młody,wysoki chłopak przyglądał mi się z wyraźnym zaciekawieniem. 
Niby nic dziwnego, bo młodych i przystojnych chłopaków jest bardzo dużo na świecie, ale fakt jest taki, że to nie jest zwykły nastolatek. To sam Louis Tomlinson we własnej osobie. 
Tak, ten sam z tego słynnego One Direction. 
-Dzień dobry. Cześć-powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha i wyciągnął w naszym kierunku dłoń w geście przywitania. 
-Cześć. Jestem Diana-przedstawiłam się nieśmiało i ujęłam delikatnie jego wyciągniętą dłoń. Jego skóra była taka miękka, delikatna. 
Boże Diana ogarnij się. To wiadome, że będzie zadbany, w końcu jest sławny. Skarciłam się w myślach i cofnęłam zakłopotana rękę. 
-Dzień dobry Louis. Margaret tylko o tobie opowiadała. Cieszę się, że przyszedłeś-moja matka mówiła jak katarynka. Wyglądało to przekomicznie. 
Zaśmiałam się cicho pod nosem i upiłam spory łyk herbaty, która przygotowała przyjaciółka mojej rodzicielki, a właścicielka tego mieszkania. Odstawiłam filiżankę na stół i zawiesiłam na ramieniu swoją ulubioną torbę. 
-Mamo powinnyśmy już wracać. 
-Tak masz rację. Dziękujemy za gościnę i dziękuję za pomoc Margaret-Annie posłała kobiecie delikatny uśmiech, który był zapewne wdzięcznością za to co zrobiła. To skarb nie kobieta. Mieć taką przyjaciółkę to naprawdę szczęście. Sama bym taką chciała. 
Pożegnałyśmy się jak na kulturalne osoby przystało i opuściłyśmy pomieszczenie wychodząc na świeże powietrze. Nadal nie mogłam uwierzyć, że poznałam dwóch członków słynnego zespołu, a z jednym to się nawet przespałam, chociaż wcale tego nie planowałam. Po prostu coś masakrycznego. Przynajmniej dla mnie, bo inne dziewczyny dały by się pokroić, żeby spędzić noc z którymś z nim. Ba! Zabiły by za jedną minutę z nimi. 
Mimo wszystko sądzę, że gdyby nie te wydarzenia, które stały się w moim życiu w ogóle by do tego nie doszło. Nie wybiegła bym z restauracji i nie poznała Zayna, i gdybym nie musiała szukać mamy nie poznała bym zapewne Louisa, więc to tylko zwykły, jednorazowy przypadek. Tak, to musi być to. 
Po niespełna kwadransie dotarłyśmy do domu. O dziwo mieszkanie było puste, ale nie w sensie, że brakowało jakiś mebli, tylko nie było mojego ojca. Rozejrzałam się jeszcze po innych pomieszczeniach, ale na marne. Nikogo prócz nas dwie nie było. 
Czyli jednak mnie posłuchał. Mam tylko nadzieję, że mama szybko się pozbiera. 
-Pozwól na chwilę-usłyszałam donośny krzyk mojej rodzicielki dochodzący z kuchni. Podchodząc do niej zauważyłam, że trzyma w ręce jakąś kartkę, którą zaczęła czytać na głos. 

"Kochane Annie i Diano

Wiem, że mnie zapewne nienawidzicie za to co zrobiłem 
Chciałem was bardzo przeprosić za to wszystko. 

-Ta jasne-przerwałam swoja wypowiedzią czytanie mojej mamy,jednak nie na długo, bo po chwili wróciła do czynności. 

Nie chcę byście przeze mnie cierpiały. Annie...
Nie chciałem cię zdradzić. Stało się i przepraszam. 

"Stało się" ? Tylko tyle? czy ten człowiek zdaje sobie w ogóle sprawę z tego co zrobił?
Niedobrze mi się robi na sama myśl o nim. Tylko cholerne "Stało się" i "Przepraszam". Niech sobie to w dupę wsadzi. Nie działa to na mnie. 
Z zamyślenia wyrwały mnie kolejne słowa mamy, które czytała z listu. 

Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczycie. 
Na razie wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę. Chcę wam dać czas. 
Będę co miesiąc przesyłał pieniądze. Kocham was. 

Daniel .xx                   

P.S Jeszcze raz przepraszam. 

I on myśli, że pieniądze wszystko załatwią? Niech sobie je wsadzi tam gdzie "przepraszam" i "Stało się". Mnie już na pewno nie odzyska. 
Spojrzałam na jakby nieobecną rodzicielkę. 
-Mamo...-zaczęłam jednak ona mi przerwała. 
-Daj spokój córcia. Zrobię coś do picia. 
-Dobrze-szepnęłam i ruszyłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam telefon i uśmiechnęłam się widząc wiadomość.

Zayn: Witaj piękna. 
Zayn .xx

Ja: Cześć panie sławny .xx

Zapisałam sobie jego numer w kontaktach i po chwili otworzyłam kolejną wiadomość od tego samego nadawcy. 

Zayn: Masz czas?

Ja: Mnóstwo czasu. 

Zayn: Szykuj się. 
Zaraz będę. 

Ja: Ok. Czekam .xx

Odpisałam i podeszłam do szafy wyciągając zestaw ubrań. 


Rurki, białą bluzkę, conversy, bransoletki i zwykłą zawieszkę, która pasowała do mojego ubrania. 
Przynajmniej tak mi się wydaje. 
Po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. To był Zayn. Już był pod domem. 
Zeszłam w pospiechu na dół i założyłam czarną skórzana kurtkę. 
-Mamo wychodzę. Nie wiem kiedy wrócę. Klucze mam. Pa-wyrecytowałam i ucałowałam ja w policzek. Chwilę później przerzuciłam przez ramie torbę i wybiegłam z domu. Na podjeździe stał ten sam samochód, którym mnie ostatnio odwiózł, a mulat stał z założonymi rękami na piersiach i opierał się o niego. Przygryzłam delikatnie dolna wargę uśmiechając się. Wyglądał w tym momencie naprawdę seksownie. 
-Witam panią Dianę-przywitał mnie szerokim uśmiechem i całusem w policzek. 
-Hej-szepnęłam. -Gdzie jedziemy?
-Zabieram cie na kręgle. 
-Super. Dawno nie grałam. 
Uśmiechnął się do mnie i otworzył mi drzwi jak na dżentelmena przystało. 
Już po chwili jechaliśmy w stronę tutejszej kręgielni. 
-Zayn? Mogę cię o coś zapytać?
-Jasne. Pytaj. 
-Dlaczego powstrzymałeś mnie wtedy przed zapaleniem papierosa, skoro ty sam palisz-powiedziałam i zerknęłam kątem oka na niego. Było widać, że się nad czymś poważnie zastanawia. 
-Nie chciałem byś psuła sobie zdrowie. 
-Więc dlaczego ty to robisz? Masz jakieś problemy?-zapytałam, 
-Każdy je ma. Ale nie są poważne. Ja po prostu nie umiem się oduczyć palić. Zbyt długo to robię-wytłumaczył. 
-Dlaczego więc zacząłeś?
-Chcesz zbyt dużo wiedzieć młoda-powiedział ze śmiechem. 
-Tylko nie młoda. Próbuje cie po prostu poznać. Czy to złe?
-Ale stara też nie jesteś prawda?
W tym momencie cie zamknęłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. 
Był zbyt tajemniczy i nie dotrę do niego zbyt szybko, ale wiecie co? Właśnie to mnie w nim pociąga. Tak powiedziałam to "pociąga". Po dotarciu na miejsce wysiedliśmy ze samochodu, w którym było tak bardzo ciepło. 

________________________________

Ten rozdział mi się nie podoba. 
Moim zdaniem jest nudny jak flaki z olejem. 
Wybaczcie .xx

Czekam na wasze opinie .xx



Info :>

Mam dla was wiadomość. 
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu .xx

Otóż dzisiaj bądź jutro pojawi się nowy rozdział. 
Nadrobię również komentowanie waszych blogów. 

I jeszcze jedna sprawa. 
Dziękuję za te 2770 wejść i jak do tej pory 214 komentarzy, 
oraz za 11 obserwatorów. 

Jesteście cudowni. 
Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać mojego bloga i z czasem te wszystkie liczby się powiększą :** 

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 4.

"Wszystkie ludzkie uczucia stają się 
malutkie, gdy patrzy się na nie
z dystansu." 
Paulo Coelho                            

Po wejściu do domu ujrzałam siedzącego na kanapie ojca z głową schowaną w dłoniach. 
-Mamo-zawołałam zawieszając na wieszaku płaszcz. 
-Nie ma jej-usłyszałam w odpowiedzi, jednak wcale nie prosiłam go o to. Nie chcę go słuchać, a najlepiej też widzieć. Niech zniknie. 
-Nie ma jej od wczoraj. Nie wiem gdzie jest-powiedział.
-Co proszę?! I mówisz to tak spokojnie ?
-Z kim wróciłaś? Co to za chłopak?
-Nie muszę ci się tłumaczyć. 
-Jesteś moją córką i musisz-podniósł głos spoglądając na mnie. 
-Przestań. Od wczoraj nie ma mamy, a ty masz to w dupie. Bardziej cię interesuje kto mnie przywiózł. Nic mi się nie stało, a nie wiadomo co z mamą. 
-Martwię się o nią i o ciebie-powiedział. 
-Właśnie widzę. Dbasz o swój interes. 
-Nie mów tak. 
-A jak? Szukałeś jej chociaż?
-Dzwoniłem, ale nie odbiera. Myślałem, że może chce wszystko sobie przemyśleć-tłumaczył się. 
Pokręciłam tylko głową i zaczęłam się ubierać ponownie do wyjścia. 
W tym momencie żałuję, że nie wzięłam numeru od Zayna, może on by mi pomógł i nie zostawił z tym samej. 
Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i zauważyłam, że mam nieodebrane połączenie i to aż pięć. 
-Cholera-szepnęłam i nacisnęłam zieloną słuchawkę chcąc oddzwonić pod ten numer. 
Po trzech sygnałam usłyszałam w słuchawce przyjemny głos kobiety. Jak się okazało przyjaciółka mojej mamy. Jest u niej. 
Podała mi adres, który dokładnie zakodowałam sobie w głowie. 
-Dziękuję. Niedługo będę-powiedziałam i rozłączyłam się chowając urządzenie, z którego dzwoniłam do kieszeni. 
-Gdzie się wybierasz?-zapytał ojciec. 
-Po osobę, którą w przeciwieństwie do ciebie kocham. Powinieneś się stąd wynieść-powiedziałam i wybiegłam, mimo że jeszcze coś za mną krzyczał. 

. ~ OCZAMI DANIELA ~ . 

Co ja narobiłem. Jak ja mogłem zniszczyć naszą rodzinę. 
Córka i żona mnie nienawidzą. Jestem głupcem. 
Diana ma racje z tym, że powinienem się wynieść. 
Szybko poszedłem do sypialni i wyciągnąłem torbę pakując do niej swoje rzeczy. 
Co ja w ogóle sobie myślałem. Wiedziałem, że prędzej czy później to się wyda, że będę musiał wybrać. Nie będę kłamał, ale Maria jest dla mnie ważna, może nawet ważniejsza niż moja własna żona. Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, a co dopiero pomyślę, ale stało się. 
Wziąłem do ręki kartkę i długopis, a potem napisałem krótką wiadomość dla żony i córki. 
Pozostawiłem go na stole w kuchni i wyszedłem jadąc chwilę później do hotelu. 

. ~ OCZAMI DIANY ~ .  

Długo mi zajęło trafienie pod podany adres. Nie czuję już nóg, ale kocham moją rodzicielkę i nie mogłam jej tak zostawić. Usiadłam w końcu na wielkiej, miękkiej kanapie przyglądając się mamie. Jej przyjaciółka opowiedziała mi, że wczoraj się upiła. Po raz pierwszy widziałam ją w takim stanie. Podkrążone oczy, resztki wczorajszego makijażu i zmęczony wyraz twarzy. Płakała, jestem tego pewna i to nie raz. 
-Mamo-powiedziałam czując jak załamuje mi się głos. 
-Długo o tym wiedziałaś?-zadała mi pytanie. 
-Od kilku tygodni. 
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Nie chciałam byś cierpiała. Wiem, że kochasz tatę. Byłaś taka szczęśliwa. 
-Więc dlaczego wczoraj nagle powiedziałaś?
-Kiedy powiedział, że dostał awans i musi jechać do Polski wybuchłam, bo ta kobieta jest z Polski. Ma polskie imię. 
-Wiesz kto to?-zadawała kolejne pytania, a ja musiałam odpowiedzieć. 
-Nie. Wiem tylko, że to niejaka Maria-wyznałam prawdę i ze łzami w oczach chwyciłam ją za dłoń. 
-Mamo przepraszam. 
-Kochanie, ty nie masz za co przepraszać-powiedziała i mnie mocno przytuliła. 
-Kazałam mu się wynosić. Wróć ze mną do domu. 
-Córeczko...
-Proszę-szepnęłam. 
-Dobrze chodźmy. 
-Najpierw napijmy się herbaty. Zaraz przyjdzie mój siostrzeniec. Poznasz go Diano. Twoją mamę już zna. Tyle o tobie opowiadała, że chce cię też poznać-powiedziała kobieta. 
Wraz z mamą zgodziłyśmy się z Margaret i zostałyśmy na herbacie, którą postawiła na małym drewnianym stoliku. Była bardzo miła. Dziwie się, że nie znałam tej przyjaciółki mamy. Jest naprawdę fajna. 
Pijąc herbatę usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, a po chwili do salonu weszła Margaret ze swoim siostrzeńcem. 
Niemal padłam z wrażenia widząc kto to. 

_____________________________

Jak myślicie kto to? 
A w ogóle podoba wam się? 
Czekam na opinię .xx 

CZYTASZ=ZOSTAW ŚLAD 

Info : >

Jestem w szoku o.O
Dziękuję za te wszystkie komentarze od was. 
Jesteście wspaniali.
Dzięki wam mam motywację i UWAGA !

Rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj .xx 

Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. 

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 3.

Otworzyłam zaspane oczy i leniwie wstałam z łóżka. Znowu miałam ten sen z Malikiem z One direction w roli głównej. Musze jakoś to odgonić od siebie, bo to wiadome, że nigdy się nie spełni. Już prędzej zwariuję i będę musieli mnie zamknąć w wariatkowie. 
Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu swoich papci w króliczki, jednak zamiast ich znalazłam na ziemi męskie spodnie, bluzkę i buty. 
Uniosłam nieco głowę i zorientowałam się, że nie jestem u siebie w pokoju. 
-Zakryj się, bo zmarzniesz-usłyszałam nagle męski głos. Podążyłam wzrokiem za nim i ujrzałam Malika we własnej osobie. Chłopaka, o którym dzisiaj śniłam. 
Zaraz, zaraz to nie był sen. Spojrzałam na siebie i momentalnie z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Wskoczyłam od razu pod kołdrę zakrywając swoje nagie ciało. 
-Cholera to nie był sen-stwierdziłam i palnęłam się ręką w głowę. 
-Sen?-zapytał nieco zdezorientowany chłopak gasząc na balkonie papierosa i wszedł do środka zamykając drzwi balkonowe. 
-Czy my...no wiesz-powiedziałam. 
-Spaliśmy ze sobą? Tak-odpowiedział. 
-No to pięknie. Ja myślałam, że to sen. 
-To miłe wiedzieć, że tak piękna dziewczyna śni o mnie-usiadł na łóżku i nachylił się ku mnie muskając delikatnie moje ramię swoimi wargami. Czułam jak przez moje ciało przechodzi dreszcz. 
-To się nie powinno wydarzyć. Ty jesteś sławny-wstałam jak oparzona zbierając swoje rzeczy z ziemi. Były niemal wszędzie, a moja koronkowa bielizna wisiała na lampie. 
Co ja zrobiłam, przespałam się z nim. Nieźle cię porąbało Diana. Gdyby nie te pieprzone problemy na pewno byś się do tego nie posunęła. Tłumaczyłam się zaczynając się ubierać w pospiechu. 



Kiedy zakładałam ostatnia część garderoby, a mianowicie spodnie potknęłam się o dywanik i gdyby nie Zayn upadła bym za ziemię, ale jego silne ramiona przytrzymały mnie. 
-Uspokój się dziewczyno. To nic takiego. To, że jestem sławny. Mam też życie prywatne. 
-Ale...-westchnęłam i wzięłam głęboki oddech. -Pójdę już, ale najpierw powiedz mi gdzie ja w ogóle jestem. 
-U mnie w domu. 
-Gdzie?-zapytałam głupio jakbym ogłuchła. 
-U mnie w domu. Zaraz cię odwiozę, tylko najpierw śniadanie. 
-Nie jestem głodna. Chcę wrócić do domu. Proszę Zayn.-zwróciłam się do niego po raz pierwszy dzisiaj jego imieniem. 
-No dobrze. Czekaj tylko się ubiorę-na prośbę mulata usiadłam na łóżku czekając na niego. 
Po niespełna 10 minutowej samotności wrócił biorąc z szafki nocnej kluczyki. Jak zapewne od samochodu. 
-Chodź możemy jechać-powiedział i zawołał mnie gestem ręki. Widziałam, ze chciał mnie objąć, ale zwinnie uciekłam. To nie jest proste. Nie planowałam z nim tego zrobić, a co dopiero się wiązać bądź zachowywać się jak znakomita, długo znająca się przyjaźń bądź para. Czemu nie odmówiłam? Czemu w ogóle pozwoliłam się pocałować w tym parku. No tak problemy, a przez ten pocałunek nie umiałam się powstrzymać. 
-O czym myślisz?-zapytał się mnie nagle. 
-Ja? Ee...o niczym-szepnęłam wsiadając do pięknego, sportowego, czarnego samochodu, który zapewne kosztował więcej niż wszystkie moje rzeczy razem wzięte. Ale to gwiazda. Może pozwolić sobie na wszystko. Chłopak zachował się jak dżentelmen, bo otworzył przede mną drzwi, a gdy już siedziałam wygodnie zamknął je. Może to dziwne,ale nikt wcześniej tego mi nie zrobił. 
-Słuchaj. Nie przejmuj się tym. Spaliśmy ze sobą i tyle. 
-Nie rozmawiajmy o tym teraz, proszę-powiedziałam kiedy jechaliśmy. Mieszkał w bardzo bogatej dzielnicy Londynu i można to bez problemu rozpoznać. 
Pięknie zadbane ogrody, ogrodzenia, a same domy wyglądały wprost rewelacyjnie jak w stylowych czasopismach. 
-No dobrze, a mogę prosić numer?
-Tak. Masz jakąś kartkę?
-W schowku są i marker-odpowiedział. Jego wypowiedź świadczyła, że chyba mogę sobie sama wyciągnąć te rzeczy, dlatego bez wahania wyciągnęłam i zapisałam kilka cyfr na kwadratowej kartce, i schowałam ponownie do schowka. 
-Gdzie mieszkasz? Bo jak na razie to jadę w stronę parku, gdzie się poznaliśmy, a chyba raczej tam nie mieszkasz-zaśmiał się. 
-No w parku na pewno nie-również się zaśmiałam, a po chwili podałam mu odpowiedni adres. 
Po 15 minutach zaparkował pod moja posiadłością, a raczej domku, bo do mieszkania Malika to od ginie. 
-To tutaj. Dziękuję-pocałowałam go delikatnie w policzek. 
-Mogę zadzwonić?-zapytał uśmiechając się do mnie ukazując przy tym rząd białych zębów i spojrzał na mnie tymi swoimi hipnotyzującymi, czekoladowymi tęczówkami. 
-Pewnie. Inaczej nie dała bym ci swojego numeru. Pa Zayn. 
-Cześć-odpowiedział kiedy wysiadłam ze samochodu i ruszyłam w stronę drzwi. 


______________________________________

I jak wam się podoba kolejny rozdział?
Mi się nie za bardzo widzi. ;c 

Czekam na wasze opinie.xx
. ~ Misiaczek ♥ 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 2.

Czasami najprościej jest okłamać,
niż wyznać prawdę. 

-Tak, ale jest też zła wiadomość. Będę musiał wrócić do Polski na trzy miesiące, a potem od czasu do czasu też będę musiał wyjeżdżać. 
-Gdzie proszę?-zapytałam wbijając widelec w kawałek kurczaka. 
Byłam wściekła. Czemu akurat do Polski, gdzie mieszka jego kochanka. 
Założę się, że nie ma żadnego awansu. 
-Wiem, że to dla was te trudne, ale nie mogłem odmówić, bo...
-Bo wolisz swoją kochankę niż rodzinę-krzyknęłam. Nie umiałam już wytrzymać. Miałam tego dosyć. Może i zraniłam mamę, ale kiedyś i tak musiałam to zrobić. 
-Co ty wygadujesz młoda damo? Nie tym tonem-powiedział Daniel, bo tak miał na imię mój ojciec. 
-Nie masz prawa mnie pouczać. Wiem wszystko. Zdradzasz mamę od dłuższego czasu. Zapewne tego cholernego awansu tez nie masz. Chcesz jechać do niej. 
-To brednie-krzyknął. Widziałam, że teraz inni goście patrzą się na nas i przysłuchuje wszystkiemu. 
-Nie masz odwagi się przyznać tchórzu. Od dzisiaj nie nazywasz się moim ojcem-krzyknęłam i wybiegłam jak oparzona z restauracji. 
Na zewnątrz panował już mrok, ale nie interesowało mnie to teraz. Chciałam po prostu być z dala od niego. po kilkuminutowym biegu znalazłam się w parku. Usiadłam na ławce przy drzewie i wyciągnęłam paczkę papierosów. Czułam, że moje oczy robią się mokre. 
-Nie powinnaś palić-usłyszałam za sobą męski głos i odwróciłam się do tyłu. Ujrzałam tego samego chłopaka, na którego wpadłam niedawno. 
-To chyba nie twoja sprawa. Nie znasz mnie-warknęłam i włożyłam papierosa do ust. Chciałam go zapalić, kiedy nagle chłopak wyciągnął mi go z ust. 
-Ej oddaj-powiedziałam i wstałam podchodząc do niego. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że znam tego chłopaka. To Zayn Malik z mojego ulubionego zespołu. Ich piosenki zawsze poprawiają mi humor. Uśmiechnął się do mnie ukazując rząd białych zębów i wyciągnął do mnie dłoń, którą ujęłam. 
-Jestem Zayn. 
-Wiem. Lubię wasz zespół-powiedziałam. 
-To bardzo miłe. A ty jak się nazywasz? 
-Diana Emily Donovan. Po prostu Diana. 
-Miło mi cię poznać Diano.
-A mnie ciebie Zayn, ale czy mogę odzyskać swojego papierosa?-zapytałam. 
-Uwierz mi, nie warto. Nie zaczynaj palić kiedy masz problem. 
-A skąd ty niby wiesz, że mam problem?
-A nie masz?-zapytał. 
Cholera nie dość, że przystojny to jeszcze spostrzegawczy. Westchnęłam i usiadłam na ławce. Miał racje. Papierosy czy alkohol nie zlikwidują problemu, tylko złagodzą go na jakiś czas. 
-Szkoda gadać-powiedziałam cicho. 
-Czyli to coś poważnego. Może uda mi się jakoś pomóc. 
-Zayn gdyby to było takie proste to już dawno zgłosiła bym się do pierwszej napotkanej osoby na ulicy-odpowiedziałam i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. 
-Jestem Zayn Malik. Mogę więcej.powiedział robiąc przy tym śmieszną minę, z której się po prostu zaśmiałam. Po raz pierwszy od jakiś trzech miesięcy. 
-Widzisz, działam cuda. Niedawno byłaś smutna, a teraz się śmiejesz. W dodatku pięknie śmiejesz. 
-Dziękuję-odpowiedziałam. Czułam, że moje policzki robią się czerwone, bo zaczęły mnie piec. Odwróciłam głowe, jednak nie na długo, bo po chwili chłopak ujął w dwa palce mój podbrudek i zmusił bym spojrzała w jego hipnotyzujące tęczówki. 
Nim się spostrzegłam nasze usta złączyły się w pocałunku. 






___________________________________

O kurcze : ) 
Napisałam go. Było ciężko, ale mam nadzieję, że się spodoba. 

CZYTASZ? = SKOMENTUJ 

To motywuje do pisania .xx 

niedziela, 12 stycznia 2014

Happy Birthday Zayn !


Dzisiaj są urodziny naszego Zayna . xx 
Życzę temu przystojniakowi dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności i miłości, oraz żeby nigdy ich zespół się nie rozpadł. 

WWiem, że jestem kiepska w życzeniach, ale co tam. 

HAPPY BIRTHDAY ! 

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 1.

"Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni, niż
leżąc w łóżku, z naszymi tajemnicami 
i wewnętrznym głosem, którym żegnamy 
lub przeklinamy mijający dzień"

Jonathan Carroll.    

Mija kolejna godzina, a ja leżę, leżę i spójrzcie nadal leżę. Nie mam ochoty na nic, a zwłaszcza na jakieś bezsensowne, krajoznawcze spacery po Londynie w jego towarzystwie. 
Albo jest świetnym aktorem, albo ... No właśnie nie ma żadnego albo. Umie po prostu świetnie grać. Mam 17 lat, a dopiero kilka dni temu przekonałam się, że mój ojciec jest świetnym aktorem i oszustem. Gdyby były nagrody w tej kategorii na pewno zdobył by pierwsze miejsce. 
-Diana! Jesteś gotowa?! - usłyszałam wołanie z dołu. 
-Nie i nie będę. Już powiedziałam, że nigdzie z wami nie idę-krzyknęłam i przewróciłam się na drugi bok na łóżku. 
Po chwili usłyszałam odgłosy kroków, które ucichły właśnie w moim pokoju. 
-Ubieraj się młoda damo i to w tej chwili. Jest już 17:30spóźnimy się-powiedział ostrym głosem mój rodziciel. 
-Spóźnimy? Ale gdzie, przecież mamy tylko zwiedzać. 
-To niespodzianka. Ubieraj się i za 5 minut widzę cię na dole rozumiesz?
-Nie chcę żadnych niespodzianek, a tym bardziej od ciebie-krzyknęłam.
-Nie tym tonem. 
-Bo co? Uderzysz mnie? Wyjdź stąd, bo muszę się ubrać. Nie chcę mamie zrobić przykrości. 
Po chwili zostałam sama w pokoju. Podeszłam do szafy z ubraniami i wyciągnęłam czarne leginsy i niebieską tunikę z dłuższymi rękawami. Jesień nie jest ciepłą porą roku, a wolę nie ryzykować chorobą, chociaż może to by było dobre rozwiązanie i nie musiała bym nigdzie iść z tym okropnym bucem. 
Nie spiesząc się zeszłam na dół i przed wyjściem założyłam botki i jesienny płaszcz, a na głowę czapkę smerfa. Czemu smerfa ? Bo tak mi się do niej upodabnia. 
-Możemy już iść?-zapytał ojciec. 
-Tak chodźmy mamo-powiedziałam zupełnie ignorując tatę i wychodząc z domu. 
Myślałam, że pójdziemy na pieszo, jednak myliłam się, bo na podjeździe stała taksówka. Wsiedliśmy do niej, jednak po niespełna 10 minutach musieliśmy wyciąść z ciepłego samochodu. Nie byłam zbytnio tym zadowolona, ale przecież muszę udawać grzeczną i posłuszną. Nie wiem jak długo zdołam ukrywać, że tata zdradza mamę. 
Jest teraz taka szczęśliwa, a jak jej to powiem to zapewne się załamie. Ze względu na nią powstrzymuję się przed ujawnieniem tego. 
Z zamyślenia wyrwało mnie szarpnięcie, a raczej można powiedzieć, że odbicie, bo uderzyłam niechcący ramieniem jakiegoś chłopaka. 
-Przepraszam-powiedziałam, a on tylko się uśmiechnął i wyminął mnie idąc dalej. 
Zatrzymaliśmy się przed restauracją, do której po chwiki weszliśmy. 
-I to ta niespodzianka?-zapytałam sarkastycznie. 
-Część jej. Muszę wam coś powiedzieć, ale to za chwilę. Zamówcie sobie co chcecie.powiedział i podał nam kelner menu. 
Po dłuższej chwili złożyliśmy zamówienia. Ja wzięłam wodę i sałatkę z kurczaka. Mama to samo co ja, a ojciec golonkę w piwie. 
-Kochanie powiedz w końcu co to za niespodzianka-powiedziała mama. 
-Dostałem awans.
-To świetna nowina. Będziemy mogli sobie na więcej pozwolić-ponownie powiedziała. 
-Tak, ale jest też zła wiadomość...



______________________________

Jak podoba się wam rozdział pierwszy?
Co do złej wiadomości to w następnym. 

Czekam na wasze opinie, bo nie wiem czy mam dalej pisać, czy też nie. 

piątek, 3 stycznia 2014

Prolog

"Nie wiem ile jeszcze wytrzymam w tym domu. 
Nie potrafię udawać, że jest dobrze, bo nie jest.
Codzienne spoglądanie na niego sprawia mi okropny ból.
Wiem, że kiedyś wybuchnę. Moje jakże piękne życie zmienia się w prawdziwą, szarą rzeczywistość. Całe szczęście w jednej sekundzie prysnęło jak bańka mydlana i wątpię, żeby kiedykolwiek wróciło". 

Brunetka ze łzami w oczach zamknęła swój pamiętnik, w którym opisywała całe swoje życie i schowała go głęboko do szuflady, by nikt nie mógł go znaleźć w stercie rzeczy. Podeszła do jakże wielkiego lustra stojącego w jej pokoju i poprawiła makijaż, by rodzice nie domyślili się, że coś się stało. Nie była jeszcze gotowa by zmierzyć się z prawdą, by pogodzić się z jakże okrutna tajemnicą swojego ojca, ale wiedziała, że przyjdzie czas, że będzie musiała wszystko wyjawić i być może zniszczy z pozoru piękna i szczęśliwą rodzinę. Jak potoczą się losy Diany Emily Donovan? Czy przeciętna nastolatka zniszczy rodzinę? Pozna miłość? Będzie szczęśliwa? Czy może wprost przeciwnie?
Te pytania zostawiam bez odpowiedzi.
Jeśli chcecie się tego dowiedzieć zapraszam do opowiadania  o One Direction i Dianą Emily Donovan w roli głównej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A więc prolog mam już za sobą.
jest to wstęp do opowiadania.
Nie wiem jeszcze kiedy, ale rozdziały w najbliższym czasie się pojawią.

Liczę na wasze szczere komentarze, bo chcę zobaczyć czy warto mi jest zaczynać tą historię.

Jeśli ktoś chce być informowany to proszę mi dać znać, a w zakładce "informowani" wpiszę link waszego bloga.