piątek, 27 czerwca 2014

Zwiastun !


Kochani zapraszam do obejrzenia zwiastunu mojego opowiadania, który sama stworzyłam. 
Mam nadzieję, że wam się spodoba  < 33 ♥
Czekam na opinię .
Dodam, że to mój pierwszy w zyciu. 

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 22.

Jako, że dziś miałam spotkać się z Malikiem podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki. 
Wzięłam szybki prysznic. Miałam nadzieję, że mnie troszkę orzeźwi, uspokoi i poczuję się jak nowo narodzona. I wcale się nie myliłam. 
Czułam się zrelaksowana i dostałam lekki zastrzyk energii. Nie wiem czy to przez prysznic, czy może myśl, że spotkam Zayna. Wszystko jedno, byle bym czuła się tak długo. 
Po kąpieli ułożyłam włosy swobodnie na ramionach i zrobiłam delikatny makijaż. 
Nałożyłam podkład, róż, tusz do rzęs, eleyner, a na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk. 
Kiedy skończyłam podeszłam do ogromnej szafy i wyciągnęłam zestaw ubran w kolorze czarnym. 



Musiałam się teraz przyzwyczaić do tego koloru. Wiem, że nie powinnam się tym tak przejmować, bo przecież żałobę nosi się w sercu, ale jak na razie chciałam też tego przestrzegać a po drugie czarny kolor wyszczupla. Podeszłam do lusterka i przejrzałam się chcąc sprawdzić swój wygląd. Nie było źle. Nawet mi się podobało. W chwili kiedy poprawiałam włosy usłyszałam dźwięk wiadomości. To Zayn. Informował mnie, że czeka na mnie. Spojrzałam na zegarek i uśmiechnęłam się widząc godzinę 18:00. 
-Punktualny. Co się stało-zachichotałam cicho i wrzuciłam telefon wraz z kluczami do torebki, którą przewiesiłam przez ramię, a potem zeszłam na dół. 
-Tato wychodzę-powiedziałam na tyle głośno, żeby usłyszał. 
-Dobrze, ale weź klucze, bo w każdej chwili mogą zadzwonić po mnie do pracy. 
-Mam już schowane. Pa-dodałam i opuściłam mieszkanie wychodząc na zewnątrz. 
Na podjeździe zauważyłam mulata opierającego się o samochód i uśmiechającego się do mnie. 
Jak ja "nienawidzę" gdy się tak uśmiecha. Przez niego uginają mi się kolana. 
Podeszłam pewnym krokiem do niego odwzajemniając delikatnie uśmiech. 
-Cześć piękna-usłyszałam z jego ust. 
-Ja piękna? Zayn czy ty coś piłeś? Jeśli tak to ja z tobą nie jadę-powiedziałam poważnie, a po chwili zaśmiałam się cicho. 
-To cię porwę-odpowiedział i na przywitanie ucałowaliśmy się w policzek, a potem wsiedliśmy do samochodu, a chłopak ruszył. 
-Gdzie jedziemy w ogóle?-zapytałam po chwili, kiedy ciekawość wzięła górę i wygrała. 
-Do domu chłopaków-odpowiedział. 
-Co? Serio? Nie chcę. 
-Powinnaś spędzać więcej czasu z ludźmi. 
-Czyli mój tata to małpa tak? Więc ja też nią jestem-zauważyłam krzyżując dłonie na piersi. 
-Wiesz tak jakby. W końcu podchodzimy od małpy-odpowiedział uśmiechając się. 
-W sumie...
-A w ogóle to jesteś najpiękniejszą małpką jaką znam-powiedział po chwili i musnał przelotnie wargami mój policzek, co spowodowało, że się zarumieniłam. No nie. Zawsze musi spowodować, że strzelę tego paskudnego buraka. Boże za co. 
-Ale to, że mój tata jest małpą nie mów czasami przy nim. 
-Oczywiście, Nie chcę ryzykować powieszeniem na gałęzi-zaśmialiśmy się w chwili kiedy wjechaliśmy na podjazd do willi chłopaków. 
Wysiedliśmy ze samochodu i weszliśmy do ich domu. Od prosu momentalnie do uszu dotarła nam kłótnia. 
-Nie Louis żelki-krzyknął Horan. 
-Ale one nie pasują do grilla. Weź krakersy, albo coś innego-odpowiedział mu chłopak. 
-Może korniszony?-wtrącił się tym razem Harry. 
-Ja chcę żelki. A ciastka są?
-Są-odpowiedział Liam. 
-Co tu się dzieje?-zapytał mój towarzysz. 
-Jak zwykle to samo. Kłótnia o jedzenia Horana-powiedział i przewrócił oczami Louis. 
-A nie może być tak że Niall weźmie co chce i wy też?-zapytałam niepewnie nie wiedząc, czy mogę wtrącić się w tą rozmowę. 
Po chwili jednak poczułam jak unoszę się do góry, a mój policzek został "zgwałcony" ustami Liama. 
-Jesteś wielka Diano-powiedział Liam uśmiechając się do mnie. 
-Stary uważaj, bo będę zazdrosny-zaśmiał się Zayn pokazując na niego palcem. 
-Dobra, dobra spokojnie. Do roboty się bierzmy, bo minie tydzien, a my nie zrobimy grilla-powiedział Payne. Po chwili przygotowaliśmy wszystko potrzebne i postawiliśmy w ogrodzie. 
-Mogła bym skorzystać z łazienki?-zapytałam. 
-Na piętrze drzwi na wprost-pokierował mnie lokowaty. 
Podziękowałam grzecznie i opuściłam ogród idąc do łazienki. 
Kiedy wykonałam to co chciałam z powrotem ruszyłam do chłopaków. 
 Będąc w salonie usłyszałam ciekawą rozmowę. Nie chciałam podsłuchiwać, ale usłyszałam swoje imię. Stanęłam pod ścianą, by mnie nie zauważyli. 
-Dianę? Tę Dianę?Kiedy-warknął wściekły Malik. Wiedziałam, że teraz zaciska pięści. Zawsze tak robił kiedy się denerwował. Byłam ciekawa co się stało, że rozmawiają o mnie i to na osobności. 


__________________________

Mamy kolejny :)
Zaciekawiłam was chociaż troszkę? < 3 

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 21.

"Minął już miesiąc od smierci mamy, a ja nadal nie umiem się z tym pogodzić. 
Nie wierzę, że nie ma jej wśród mnie, nie da mi żadnych rad na temat gotowania, bądź też innych rzeczy. 
Brakuje mi jej i to bardzo. 
Z dnia na dzień tęsknię coraz bardziej. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam, ale wiem jedno. 
Muszę się wziąć w garść, bo to się dla mnie źle skończy. 
Muszę dać radę. Wokół mnie jest kilka osób na które z pewnością mogę liczyć. 
Boże proszę daj mi na to wszystko siły. "

Notatkę w moim notatniku przerwało głośne pykanie. 
Zamknęłam okładkę pamiętnika i schowałam go w odpowiednie miejsce, by nikt nie umiał go znaleźć. Nie chciałam by ktoś znał moje sekrety, 
-Proszę-powiedziałam poprawiając się na łóżku. 
Spojrzałam na drzwi i ujrzałam głowę ojca wychylającą się zza drzwi. 
-Mogę? Przyniosłem ci coś do jedzenia-wskazał na tacę, która trzymał w rękach. 
-Tak, proszę wejdź, ale nie jestem głodna-powiedziałam. 
-Powinnaś coś zjeść. Ciągle siedzisz tutaj zamknięta i nic niemal nie jesz martwie się o ciebie. 
-Nie potrzebnie. Nic mi nie jest.  
Zauważyłam, że ojciec wzdycha i odkłada tacę na szafkę, a potem kieruje się do wyjścia. 
-Tato przepraszam. Zaczekaj. Możemy porozmawiać?-zapytałam. 
-Tak oczywiście. 

. ~ ' OCZAMI DANIELA '  ~ .

Wiedziałem, że kiedyś to się musiało stać. Będę musiał porozmawiać z córką. 
Obiecałem jej to i chcę dotrzymać słowa. 
Z tonu jej głosu wywnioskowałem, że chyba nie będzie to zbyt miła rozmowa. Na pewno poważna i szczera, ale opowiem wszystko. Nawet te najgorsze rzeczy, których się obawiam jeśli chodzi o Marię. Jestem mężczyzna i musze dać radę. Teraz mam tylko je dwie. Nie chcę je stracić. 
-Tato. Dlaczego to właściwie nam zrobiłeś?-usłyszałem z ust dziewczyny pytanie.
-Posłuchaj-zacząłem niepewnie i potarłem dłonią o kark. 
-Chcę byś wiedziała, że ja i mama bardzo cię kochaliśmy i tak zawsze będzie. 
-Tak wiem-powiedziała. 
-Ale pomiędzy nami przestało się układać. Pamiętasz mieliśmy taki okres, w ktorym ciągle się kłóciliśmy. Niemal doszło do rozwodu. Wtedy właśnie pojawiła się Maria. 
spowodowała, że znowu zacząłem się uśmiechać i inaczej patrzeć na życie, ale nigdy nie zapomniałem o tobie-powiedziałem. 
-Ale o mamie zapomniałeś. 
-To nie tak kochanie. 
-A jak?-usłyszałem niemal płaczliwy krzyk. 
-Był firmowy bankiet. Wypiłem za dużo i ... 
-zdradziłeś mamę-dokończyła za mnie, a ja tylko pokiwałem głową. 
-Nie chciałem tego, ale potem przekonałem się, że Maria to naprawdę wyjątkowa kobieta. Taka jak kiedyś była twoja mama. To własnie mnie do niej przyciągnęło. Po wielu latach Annie zmieniła się. Była inna, nie raz chłodna. Potem oczywiście poprawiło się, ale moje uczucia zmieniły się. Przepraszam cię za wszystko. Nie chciałem by tak wyszło. chcę byś była szczęśliwa. Byś miała wszystko włącznie z ojcem, któremu możesz ufać. 
-Tato...przepraszam. 
-Nie masz za co. To ja za wszystko przepraszam. 
-Mam. za to jak cię traktowałam. Powinnam cię najpierw wysłuchać, a ja od razu na ciebie naskoczyłam. 
-Nie dziwie się. Rozumiem kochanie-przytuliłem płaczącą córkę i ucałowałem czule jej czoło. 
-Kocham cię i pamiętaj, że zawsze będziesz moim oczkiem w głowie. 
-Ja ciebie też tato-odpowiedziała i niemal spadł mi kamień z serca. 
-Zjedz coś proszę-powiedziałem, a ona tylko pokiwała głową. Podniosłem się i ruszyłem do wyjścia. 
-Tato?
-Tak?-zapytałem. 
-Chętnie poznam Marię, a co do Zayna. Nie jestem z nim-odpowiedziała. 
-Naprawdę ?
-Tak. Poźniej ustalimy jaką kolację. 

. ~ ' OCZAMI DIANY ' ~ . 

Byłam w szoku po wyznaniu ojca, ale cieszę się, że nasza rozmowa dobiegła do końca. 
jestem szczęśliwa, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i naprawdę chętnie poznam Marię. 
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Postaram się zaakceptować tą sytuację. 
Słysząc dźwięk wiadomści wzięłam do ręki telefon przykładając palec do ekranu. 

Zayn: Spotkamy się?

Ja: Tak. Chętnie. 

Zayn: To wpadnę po ciebie o 18. 
Pa skarbie. 

Cieszyłam się, że Zayn się odezwał. Nawet zwykłym sms'em poprawił mi humor. 
Już nie mogę doczekać się spotkania. 

____________________

I jak. 
Kochani. Już niedługo koniec tego opowiadania. 
Jeszcze tylko kilka rozdziałów. 

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 20.

. ~ ' Kilka dni później ' ~ . 

Stoję właśnie na cmentarzu, gdzie nastąpiło ostatnie pożegnanie Annie Donovan. Mojej matki. wokół było pełno osób. Większości z nich nawet nie znałam, ale nie to się teraz liczyło. Dziękowałam im po prostu za obecność. 
Nadal nie mogłam uwierzyć, że już jej nie ma ze mną. Niedawno o tej porze spędzałyśmy wspólnie czas pijąc gorącą czekoladę, oglądałyśmy ulubiony serial i wygłupiałyśmy się jak przyjaciółki. 
Teraz wszystko minęło. Już nic nie będzie takie same. Jej odejście mnie załamało. Jednak mimo wszystko staram się być silna. Wiem, że ona by tego chciała. Nigdy nie pozwalała się użalać, płakać. Była żywiołową osobą. Nadal mam nadzieję, że to tylko koszmar, że zaraz obudzę się z tego koszmaru i ujrzę ją nad sobą jak mnie szturcha bym się obudziła, albo powiedziała "Mamy cię". 
Cieszyłam się, że na pogrzeb też przyszli chłopcy z One Direction. Są dla mnie wielkim wsparciem, a w szczególności Zayn. Od felernego zdarzenia niemal nie odstępuje mnie na krok. 
-Diano-usłyszałam za plecami dobrze znany mi głos mojego rodziciela. 
-Możemy wracać?-zapytał. 
-Tak. Zaczekaj chwilkę-położyłam na górze piasku kwiat i podeszłam do chłopaków.
-Jak się czujesz?-zapytał Louis. 
-Bywało lepiej. Chciałam wam podziękować. 
-Nie ma za co-odezwał się mulat i podszedł kładąc delikatnie dłoń na moje ramię i pocierając je. 
-Jest za co-posłałam im blady uśmiech i każdego z osobna przytuliłam.
 Cieszyłam się, że są obecni w moim życiu. 
Wiedzialam, że gdyby kiedyś ktoś powiedział mi, że będę się przyjaźniła z zespołem to wyśmiała bym tą osobę. 
-Muszę już iść-powiedziałam. 
-Spotkamy się później?
-Tak zayn-odpowiedziałam cicho i spokojnie spoglądając w jego czekoladowe tęczówki. 
-Możemy jechać tato-powiedziałam podchodząc do niego. 
Droga do domu dłużyła mi się niemiłosiernie przez te korki na ulicach. Chciałam jak najszybciej położyc się do łóżka i pobyć sama ze sobą. Przemyśleć wszystko na spokojnie i podjąc jakieś decyzje. 
-Długo ich znasz?-zapytał ojciec. 
-Trochę-odpowiedziałam krótko. 
Nie chciałam rozwijać tego tematu. Nie ufałam mu jeszcze na tyle by opowiadać mu o swoim życiu prywatnym. Nic o nim nie wie. Nie interesował się tym nigdy. Miał wszystko za przeproszeniem w dupie. zresztą nie mam za co przepraszać. Miał po prostu wszystko w dupie i taka jest prawda. 
-Łączy cię coś z tym Zackiem?
-Nie. Nieważne, a poza tym to Zayn, a nie Zack-odpowiedziałam. 
Widząc, że podjechaliśmy pod dom szybko opuściłam samochód idąc do domu, w którym niedawno zamieszkałam. Był o wiele większe od poprzedniego. co prawda miałam wybór. Zostać tam czy tu, ale nie chciałam tam być. Zbyt wiele wspomnień po mamie. Nie wyprowadziłam się zbyt daleko. Mieszkam nieopodal, więc zawsze mogę po prostu odwiedzic ten dom, ale jak na razie nie zamierzam. 
Chcę zacząć od nowa. To najważniejszy punkt na mojej liście. 
Weszłam po kręconych schodach i weszłam do niewielkiego pokoju w kolorze niebieskim. Na wprost było wielkie okno. Pod ściana stało łóżko, naprzeciwko niego wielka szafa, a pod oknem biurko. Wszystko było urządzone w moim guście. Tak samo kolor. Mój ulubiony. Nie wiem czy to było celowe, czy tylko przypadek. Jeśli celowe to bardzo dziękuję ojcu. Czyli jednak myśli o mnie. 
Opadłam na łóżko, które okazało się bardzo wygodne i już p chwili spałam spokojnie. 
Ten dzień był naprawdę męczący. 

_______________________

Za zanudzenie bardzo przepraszam. 
Czekam na wasze opinie xx 

poniedziałek, 9 czerwca 2014

SZOK I PODZIĘKOWANIA

Moje kochane zajączki.
Kiedy weszłam dzisiaj i zauważyłam taki licznik odwiedzin niemal dostałam zawału. W tak młodym wieku :d 
Dziękuję kochani. 

Niedługo pojawi się nowy rozdział

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 19.

Nie wiem ile stałam w ramionach mulata, ale zapewne długo. Było mi tak przyjemnie, że nie miałam ochoty ich opuszczać, ale mimo wszystko mój ból nie zmniejszał się. I wątpię, żeby tak szybko minął. Była dla mnie najważniejsza. To ona mnie urodziła i wychowała. Ona wszystkiego mnie nauczyła. Bez niej nie dała bym radę. Zawsze będzie w moim sercu i nigdy jej nie zapomnę. Nigdy bym nie pomyślała, że mężczyzna, który niedawno nas tak zranił znowu zagości w moi życiu. Będę musiała z nim zamieszkać. i co mam tak po prostu o wszystkim zapomnieć? Tak się nie da. To nie jest takie proste jak się wydaje. 
-Córeczko-usłyszałam skruszony głos mojego rodziciela, jednak nie odpowiedziałam. W tym momencie nawet nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Potrzebowałam ciszy, spokoju i ramienia do wypłakania, którym okazał się Zayn. 
-Musimy jechać-powiedział ponownie. 
-Nie chcę z tobą nigdzie jechać. Chcę ją zobaczyć. Ten ostatni raz-szepnęłam niemal niesłyszalnie i poczułam, że mulat przytula mnie do siebie mocniej. 
-Dobrze, ale potem..-urwał widząc, że odwróciłam głowę. Domyśliłam się co chciał powiedzieć. Muszę spakować swoje rzeczy i przenieś się do niego. 
Nawet nie wiem gdzie mieszka. Odkąd sie wyprowadził nie miałam o nim żadnych informacji o jego pobycie. 
Z obecnego stanu zamyślenia wyrwał mnie głos lekarza. 
-Proszę za mną. Mogą państwo ją zobaczyć-usłyszałam i spojrzałam na ojca, jednak od tylko pokręcił głową. Nie chciał jej zobaczyć, mimo że to jest ostatni raz. Jak on może. Wstydził by się. Już nie ukrywa, że mama była dla niego nikim. Mógł chociaż udawać, że wszystko jest dobrze. Nienawidzę go. 
Ruszyłam powolnym krokiem za lekarzem, który prowadził mnie do niej. 
W pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i dołącza do mojego marszu. 
To był Zayn. Jedyna osoba, która mnie w tym momencie wspierała. Dzięki niemu wszystko było inne. Czułam się lepiej wiedząc, że mam kogoś komu na mnie zależy i bez względu na wszystko mi pomoże. Mimo, że nie musi, bo nawet nie znal za bardzo mojej rodzicielki, jest ze mną i będę mu za to wdzięczna do końca życia. 
Weszliśmy do pomieszczenia, z którego wiało chłodem i było odizolowane od innych części szpitala. 
Nieprzyjemny zapach momentalnie dotarł do moich nozdrzy tworząc na moich ustach grymas niezadowolenia, a na ciele gęsią skórkę. Malik chyba to zauważył, bo okrył mnie swoją marynarką. 
Skinęłam tylko głowa w podziękowaniu i podeszliśmy do stołu . Lekarz odsłonił materiał i moim oczom ukazała się blada twarz mojej mamy. Miała sine usta, ale mimo wszystko wyglądała tak jakby tylko spała. Jakby za chwilę miała się obudzić i zapytać, która jest godzina, jednak to tylko moje nierealne wyobrażenia. Już nigdy o to nie spyta,a ja nie usłyszę jej głosu. 
Podchodząc do stołu po moich policzkach momentalnie zaczęły płynąć słone strugi łez. 



-Mamo-szepnęłam i wyciągnęłam dłoń w jej kierunku, jednak z jej strony nie było żadnej reakcji. Nic dziwnego. W końcu nie żyła, a ja nadal nie potrafię się z tym pogodzić. 
Dotknęłam delikatnie jej zimnego ramienia i potrząsnęłam, jednak i tym razem zero odzewu. 
Ponownie chciałam to uczynić, jednak mulat skutecznie mnie odciągnął. 
-Puść-krzyknełam wyrywając mu się. 
-Diana uspokój się. 
-Zostaw mnie-ponownie z moich ust wydobył się krzyk. 
-Niech pan ją stąd wyprowadzi-uslyszałam tylko tyle. Więcej nie pamiętam. 
Ocknęłam się dopiero leżąc na wygodnym i ciepłym łózku. 
-Gdzie ja jestem?-zapytałam przecierając oczy. 
-W swoim nowym pokoju-usłyszałam w odpowiedzi i podążyłam wzrokiem w strone właściciela głosu. 
To był ojciec. Siedział przy łóżku na fotelu wertując mnie wzrokiem. 
-Ale jak to a mama?-zapytałam, jednak momentalnie tego pożałowałam, przecież ona..
-Kochanie powinniśmy porozmawiać. 
-Nie teraz. 
-Prędzej czy później ta rozmowa musi sie odbyć-powiedział. 
-Więc niech będzie później-odpowiedziałam czując jak w oczach zbierają mi się łzy. 


-Ale obiecaj, że wtedy pozwolisz mi dojść do słowa i mnie wysłuchasz. 
-Obiecuję. 
Wiedziałam, że będę musiała z nim porozmawiać. Został mi tylko on o lepiej jak sobie wszystko wyjaśnimy. 
-Gdzie Zayn?-zapytałam po chwili. 
-Musiał jechać. Dostał pilny telefon o jakiegoś Paul'a. 
-Co mi się stało?
-Straciłaś przytomność. Powinnaś odpocząć. Martwię się. 
-To nic takiego. Stres. Chcę zostać sama-powiedziałam opuszczając głowę i spoglądając na swoje splecione dłonie na kolanach. 

. ~ ' OCZAMI ZAYN'A ' ~ . 

Ta cholerna komórka musiała zadzwonic akurat teraz. Czego Paul znowu ode mnie chce. 
Wszedłem podenerwowany do domu chłopaków i udałem się do pomieszczenia skąd było słychać zaciętą rozmowę.
-O co chodzi i po co ja mam tu być?-rzuciłem i wszystkie oczy momentalnie zostały skierowane na mnie. 
-Gdzie ty byłeś?-zapytał Paul. 
-U Diany. 
-Po co? Olej ją i zacznij się w końcu pokazywać z Sarą. Zaangażuj się. Niedługo idziecie na obiad do miasta. 
-Pojebało cię? Nigdzie z nią nie idę. 
-Mamy umowę. 
-Nie dzisiaj. dajcie mi spokój. Muszę byc przy Dianie. 
-Nie musisz. Ona...
-Paul słuchaj. Kilka godzin temu...spotkała ją tragedia. Nie będę się bawił z Sarą, gdy ona cierpi. 
-Co się stało?-usłyszałem przejęty głos chłopaków. 
Usiadłem na kanapie i spojrzałem na czubki swoich butów. 
-Jej matka zmarła-odpowiedziałem i spojrzałem na nich. Byli w szoku, ale jednocześnie przerażeni. 
-Annie?-zapytał Louis. 
-Skąd wiesz jak ma na imię?-zapytał podejrzanie Harry. 
-To przyjaciółka mojej ciotki. Dopiero niedawno ją poznałem-wytłumaczył. 
Już nikt nic nie powiedział. Nawet Paul. Każdy był pogrążony w swoich myślach. 

________________________________-

Tadam. 
Mamy kolejny. Mam nadzieję, ze się podoba.