niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 18.

Po kilkukrotnym wołaniu mojej rodzicielki i tak nie dostałam odpowiedzi. Czyżby nie było jej w domu? Ale nie piła kawy. Coś tutaj jest nie tak. Czyżby zaspała?
Nie..niemożliwe nigdy jej się to nie zdarzyło. 
Wyciągnęłam telefon i wykręciłam do niej numer. Kilku sekund później odezwała się skrytka pocztowa. Boże jak ja jej nie lubię. 
-Mamo mam nadzieję, że mimo wszystko zjadłaś po drodze śniadanie/ Jak będziesz mogła odezwij się do mnie. Martwię się. Kocham cię i miłego dnia-powiedziałam do słuchawki i rozłączyłam się kończąc tym samym swoja wypowiedź. 
Posprzątałam w kuchni i ruszyłam do góry do swojej sypialni, gdzie również panował niezły bałagan. 
Wchodząc po schodach usłyszałam dzwoniąc telefon mamy. Odgłos wydobywał się zza drzwi jej sypialni. Przystanęłam na chwilę nasłuchując czy odezwie się, jednak do moich uszu nic prócz muzyki nie dotarło. W końcu podeszłam do drzwi i delikatnie je uchyliłam zaglądając do środka. 
-Mamo?-szepnęłam i przełknęłam ślinę, która zalegała mi w ustach. 
Widząc zarys postaci pod kołdrą podeszłam powoli do łóżka przyglądając się jej ciągle. 
Nic się nie ruszało. Tak jakby nikogo tu nie było, jednak sylwetka znajdująca się pod pościelą wskazywała na coś innego. 
-Mamo?-ponowiłam pytanie odkrywając kołdrę. Leżała na brzuchu, więc delikatnie chwyciłam ja za ramię i obróciłam na plecy. W jednym momencie całe życie stanęło mi przed oczami. Przestałam oddychać i zakryłam usta dłońmi. 
-Nie ... 


***

Siedziałam w pomieszczeniu pomalowane na jasno niebieski kolor i niemal miało mnie o mdłości. Zresztą nieważne. W tym momencie nie obchodziło mnie nic, a tym bardziej fakt pomalowanych ścian na niebiesko i to na dodatek w szpitalu. Byłam kłębkiem nerwów. Nie mogłam nadal w to uwierzyć. W głowie ciągle miałam słowa lekarza : "Przykro mi, ale juz nic nie mogliśmy zrobić. zgon nastąpił kilka godzin temu". To było jak cios, kop w twarz. Nie sądziłam, że stracę ją w tak młodym wieku. Miałam tylko ją. Co ja teraz pocznę. 
Odeszła kiedy ja sobie spacerowałam po cholernym mieście w poszukiwaniu pracy. 
To moja wina. Gdybym wtedy została w domu uratowała bym ją. Gdybym mogła cofnąć czas, na pewno bym została w domu. Ale nie da się... 
-Co teraz będzie-szepnęłam łamliwym głosem wpatrując się w jeden punkt na jakże "ciekawej" podłodze. 
-Wszystko się ułoży. Cii..-usłyszałam tylko w odpowiedzi i zostałam zamknięta w silnych ramionach. 
-Państwo Donovan?-mój ojciec momentalnie się podniósł na słowa lekarza. 
-Tak. Wiadomo już co się stało mojej żonie?
-Miała zawał-odpowiedział mężczyzna w białym fartuchu z kartą w ręce. 
-Zawał?-zapytałam wstając z krzesełka i podchodząc do nich. -Ale mama nie skarżyła się na problemy sercowe, ani na ból-wtrąciłam się, jednak po chwili odłączyłam się od rozmowy wyciągając z kieszeni dzwoniący telefon i odbierając go. 
-Słucham. 
-Cześć piękna. Masz czas?
-Zayn przepraszam, ale...
-Ty płaczesz? Co się stało?-zapytał chłopak z troska w głosie. Było słychać, że się przejął moim stanem. Nie odpowiedziałam mu, tylko wybuchnęłam płaczem. 
-Cii..Diano. Gdzie jesteś?
-W szpitalu-wyjąkałam. 
-W szpitalu? zaraz tam będę-powiedział i rozłączył się. 

. ~ ' OCZAMI ZAYN'A ' ~ . 

Kiedy usłyszałem, że Diana jest w szpitalu przeraziłem się nie na żarty. Nogi pode mną się ugięły momentalnie i gdyby nie kanapa stojąca obok na pewno runął bym na podłogę. 
Co się jej stało? Mam nadzieję, że to nic poważnego. Nie darował bym sobie tego. 
Ubrałem się szybko i chwile później siedziałem już w samochodzie pędząc przez uliczki Londynu w stronę pobliskiego szpitala. 
Będąc na miejscu podszedłem do recepcji. Już chciałem się zapytać, gdzie leży Diana, ale zauważyłem ją wtuloną w jakiegoś starszego mężczyznę. Z jednej strony kamień spadł mi z serca wiedząc, że nic jej nie jest, ale z drugiej strony niepokoił mnie ten mężczyzna, który ją obejmował. 
-Diana?-zapytałem podchodząc bliżej nich, a ona po prostu podbiegła do mnie i mocno się przytuliła. 
Miała podpuchnięte oczy od płaczu, rozmazany makijaż i cała się trzęsła. 
Wtuliłem ja mocno w swój tors i pogładziłem po plecach. 
-Skarbie co się stało? Nie płacz-szepnąłem czule. 
-Zayn nie potrafię, nie umiem, nie mogę..-wyszlochała. 
-Co się stało?
-Moja mama..
-Ci..będzie dobrze-uspokoiłem ją sądząc, że jej mama miała wypadek i ma operację. 
-Ty nic nie rozumiesz. Nic już nie będzie dobrze. Ona... Ona nie żyje. Moja mama...nie żyje-krzyknęła i ponownie wybuchła płaczem. Wtuliłem mocno ją w swój tors i spojrzałem na mężczyznę, który niedawno trzymał ją w ramionach. 
Również nie wyglądał za dobrze. Mogę się jedynie domyślić, że to ktoś ważny dla Diany. 

_________________________
Dzisiaj dramatycznie. Jak wam się podoba?

Do następnego. 

CZYTASZ? = SKOMENTUJ 

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 17.

Jasny, poranny blask zbudził mnie. 
Promienie słoneczne wpadały do mojego pokoju świecąc wprost na moja twarz. 
Nie byłam zbytnio tym zadowolona, bo chętnie bym sobie jeszcze pospała. 
Przetarłam oczy dłonią i wstałam z cieplutkiego i bardzo wygodnego łóżka. Gdybym tylko mogła to jeszcze bym w nim pozostała i to bez żadnego zastanowienia, ale nie moge, bo postanowiłam poszukać sobie jakieś pracy. Może i nie mam tych osiemnastu lat, ale to nie moja wina, ze w Polsce skończyłam dwuletnia szkołę tylko po to, żebyśmy mogli tutaj wyjechać. 
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ulubiony zestaw ubrań, który wydawał mi się idealny na tą "okazję". Weszłam do łazienki, gdzie się przygotowałam. 
Chwilę później byłam gotowa, by się zmierzyć z próbą znalezienia odpowiedniej pracy dla siebie. 
Zeszłam na dół i zajrzałam do pokoju mamy,jednak widząc, że śpi zamknęłam cichutko drzwi od jej sypialni. chciałam by chociaż raz mogła odpocząć od swojej pracy. Ostatnio bardzo często w niej przebywa. nie mozna tak cały czas. 
Zajrzałam jeszcze do kuchni. Napiłam się soku pomarańczowego, zrobiłam kilka ulubionych kanapek rodzicielki i zostawiłam jej karteczkę.


"Wyszłam na miasto. 
Nie chciałam cię budzić. 
Śniadanie na stole .xx "

               Diana  xx

Przerzuciłam przez ramię torbę i wyszłam z mieszkania zamykając drzwi. 
Pogoda była dość przyjemna, dlatego postanowiłam spędzić dziś troszkę więcej czasu na świeżym powietrzu. Trochę ruchu nikomu jeszcze nie zaszkodziło. A tym bardziej nie zaszkodzi mi.
Idąc w stronę miasta w pewnym momencie podbiegła do mnie spora grupka osób z aparatami. Tak to byli paparazzi i reporterzy. 
-Powiedz jak się nazywasz i co cię łączy z Zaynem Malikiem-usłyszałam pytanie wydobywające się z tłumu, jednak zignorowałam je. Chciałam jak najszybciej uwolnić się od nich. 
-Mamy zdjęcie. Jesteście parą? Jesteś jego kochanką? Co z jego dziewczyną?-kolejne pytania padały z ust nieznanej mi osoby. 
-dajcie mi spokój. Nie znam was-powiedzialam i zasłoniłam twarz. Przecisnęłam się z trudem przez tlum i zaczęłam biec najszybciej jak tylko byłam w stanie. 
Wbiegłam do jakieś nieznanej mi kamienicy. Mój oddech był szybki i nierówny, a serce walilo jak oszalałe. Gdyby mogło na pewno już dawno wyskoczyło by mi z piersi. 
Czego oni ode mnie chcą. Cholera zawsze mam pecha. 
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer, a chwilę później nacisnęłam zielona sluchawkę. 
Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty i nic. Oprócz denerwującego pikania panuje głucha cisza. 
Ponownie spróbowalam, jednak i tym razem nie wyszło. 
Schowałam urządzenie do kieszeni i wyjrzałam na ulicę sprawdzając czy udało mi się zgubić te hieny. Nigdzie ich na szczęście nie dostrzegłam, dlatego po uspokojeniu wyszłam z ukrycia i ruszyłam w stronę miasta nadal chcąc zrealizować swoj plan. 
W pewnym momencie, kiedy szłam wzdłuż chodnika poczułam na ciele coś mokrego, a ubranie zaczęło sie do mnie lepić. Serio? co to dzisiaj piątek trzynastego, że mam tak cholernego pecha? Właśnie opryskał mnie samochód . Jechał tak szybko, że wjechał w kałuże. 
Czyli poszukiwanie pracy przełożone. Nie mogę się tak pokazać pracodawcy. 
Tupnęłam nogą o ziemie i westchnęłam. Teraz już tylko pozostała mi droga powrotna do domu. Super nie? 
Zanim tam dotarłam minęło trochę czasu, bo przez tą ucieczke początkowo nie orientowalam się gdzie jestem. Będąc już na miejscu odwiesiłam torbę i kurtkę. 
-Mamo. Jestem. Miałam okropny dzień. Pech za pechem-powiedziałam wściekła ściągając buty, w których już mi nieźle chlupało. 
-Najpierw uciekałam przed bandą zwierzaków, potem opryskał mnie samochód, a na koniec...-nie dokonczyłam, bo gdy weszłam do kuchni zauważyłam, że śniadanie, które naszykowałam jest nie tknięte, a karteczka, którą napisałam leży w tym samym miejscu, w ktorym ja pozostawiłam. A na dodatek kubek mamy jest czysty, co mnie bardzo dziwi, bo codziennie rano musi wypić kubek kawy. 
-Mamo?-krzyknęłam , jednak nie usłyszałam odpowiedzi. 
Miała dziś wolne, więc przed oczyma zaczęły mi przechodzić czarne scenariusze. 

___________________________

Jest kolejny. 
Potrzymam was troche w niepewności. 
Zła ja :)

Za błędy przepraszam < 3


sobota, 3 maja 2014

Rozdział 16.

Po co ja sie zgodziłam z nim iść. Zawsze najpierw mówię, a potem dopiero myślę. Brawo. 
Westchnęłam i kątem oka spojrzałam na Malika. Uśmiechnął się do mnie co spowodowało, że stałam się nieco spokojniejsza. Założyłam kurtkę i buty, a przez ramię przewiesiłam torbę, 
-Gdyby coś się działo dzwoń-powiedziałam do rodzicielki. 
-Bawcie się dobrze i nie wracaj za późno, a gdybyś jednak miała inne plany nie zapomnij ... 
-Mamo spokojnie. Wrócę-przerwałam jej i na pożegnanie ucałowałam jej policzek. 
-Gotowa?_zapytał mulat. 
-Nie widać?-zapytałam i wyminęłam go opuszczając mieszkanie. Wrzuciłam do torebki klucze i przyjrzałam się mojemu towarzyszowi, który jak do tej pory nie powiedział za dużo. 
-Gdzie idziemy?-zapytałam. 
-Zobaczysz-usłyszałam jego tajemniczy, ale nadal seksowny głos. 
Zatrzymałam się, wzięłam głęboko oddech cmokając delikatnie ustami. 
-Słuchaj Zayn. Nie mam zamiaru bawić się w kotka i myszkę. Nie chcę też mieć doczynienia z twoją dziewczyną, więc grzecznie cię proszę mów. 
-Dziewczyną?-zapytał zdziwiony. 
-Cholera Zayn nie udawaj. Nie jestem głupia. Myślałeś, że się nie dowiem o wszystkim? Jesteś gwiazdą. O tobie jest pełno w telewizji, w gazetach. 
-To nie tak Diano. Posłuchaj. 
-Przestań. Po co mnie zaprosiłeś, a w ogóle gdzie mnie zaprosiłeś-niemal wykrzyczałam mu to w twarz. Miałam już dość. Czekam na wyjaśnienia. 


. ~ ` OCZAMI ZAYN'A ` ~ .

A jednak się dowiedziała. Teraz myśli, że jestem z Sarą. Chciałbym jej to wszystko wytłumaczyć, ale nie mogę. Paul zabronił, bo mogło by nam to zaszkodzić. Jednak z drugiej strony Diana jest dla mnie kimś bardzo ważnym i zasługuje na wytłumaczenie. Pochwyciłem delikatnie jej dłoń w swoją. 
-Wytłumacze ci wszystko, ale musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz. Nawet mamie. 
Widziałem w jej spojrzeniu niepewność, strach. Nie umiam tego nazwać, ale zgodziła sie kiwając głową. 
-Paul. Nasz menager wszystko ukartował. Musiał coś zrobić, żeby wokół zespołu zrobił się szum i padło na mnie. Żeby nikt o nas nie zapomnial. 
-Zapomniał? Zayn jesteście najpopularniejszym zespołem. Zdybywacie pierwsze miejsca na listach. Dziewczyny za wami szaleją. 
-Tak, ale jemu to mało. 
-Czyli ciebie i Sarę nic nie łączy?-usłyszałem pytanie z ust brunetki. 

. ~ ` OCZAMI DIANY ` ~ . 

Byłam jeszcze odrobinę zła, ale nie skłamię jak powiem, że jestem też w siódmym niebie, bo dowiedziałam się, że Zayna i tą wredną Sarę nic nie łączy. To mnie bardzo cieszy, ale nie zmienia faktu, że musimy się pilnować, chociaż dla mnie to nie jest proste. W tym momencie patrząc w jego czekoladowe oczy, które hipnotyzują, miałam ochotę wpić się w jego wargi i powiedzieć jak bardzo mi na nim zależy. Wiedząc, że to po prostu w tej sytuacji nie stosowne przytuliłam go. 
-Nikomu nie powiem. Obiecuję.
-Dziękuję-usłyszałam i poczułam na swoim policzku jego usta. 
-Masz ochotę na goracą czekoladę i jakieś ciasto?
-Gorąca czekolada tak, ale ciasto raczej nie.mmuszę dbać o linię. 
-Serio?-zapytał. 
-Zartowałam. Gdybym o to dbała to bym nie piła gorądej czekolady-zaśmiałam się. 
-Znam fajne miejsce. Chodź-chwycił mnie za dłoń i pociągnął mnie w nieznanym kierunku. 
Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu. Zabrał mnie do kawiarni. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsce przy oknie. Zamówiliśmy gorące czekolady i po kawałku karpatki. 
-Dziękuję za szczerość.powiedziałam cicho. 
-Nie masz za co. Zasługujesz na to-uśmiechnął się do mnie a po chwili otrzymaliśmy zamówienie. 
Ten wieczór był naprawdę udany. Ciągle się śmiałam, a na koniec chłopak mnie pocałował co sprawiło o mnie wielkie zdziwienie. Odwzajemniłam bez żadnego zahamowania, a gdy tylko zamknęłam frontowe drzwi oparłam się o ścianę uśmiechajac się i dotykając swoich ust, które niedawno byłu pieszczone przez usta mulata. Cudowne pieszczoty spowodowały, że znowu zaczęłam unosić się ku górze. 


_______________________________

I jak skarby? 
Nudny. Wiem

CZYTASZ ? = SKOMENTUJ