Zapraszam na nowe opowiadanie mojej twórczości.
Mam nadzieję, że spodoba się wam tak samo jak to albo i bardziej.
Wracam po długiej nieobecności :)
poniedziałek, 26 września 2016
czwartek, 10 lipca 2014
Nowy Blog !
Zapraszam na nowego bloga z opowiadaniami :)
zapraszam.
Mam nadzieję, że również odniesie sukces tak jak ten blog.
Dziękuję, że go czytaliście. i miałam dla kogo pisac ♥
poniedziałek, 7 lipca 2014
Epilog
"-Mamusiu, a co to jest?
-To jest kwiatuszek skarbie.
-Śliczny. Mogę go dostać?
-Oczywiście skarbie-kobieta zerwała żółty kwiatuszek podając go małej dziewczynce.
-Dziękuję mamusiu. Kocham cię.
-Ja ciebie też księżniczko"
Ciągle przed oczami miałam tą scenę. Tata nagrał ją i po raz setny ją odtwarzam.
Była tam mama i nie interesowało mnie, że oglądam już to tak długo. Cieszyłam się, że mogłam ją chociaż przez chwilę zobaczyć. Uszczęśliwiało mnie to.
***
-To nie tak miało się skończyć. Dlaczego odeszłaś wtedy. Byłaś taka młoda. Potrzebowałam cię. Mam nadzieję, że jesteś tam szczęśliwa. Wiem, że czasami, gdy robię coś źle stawiasz mnie do pionu i dajesz wskazówkę na dobry tor. Dziękuję ci.
-Mamusiu, a co to jest?-usłyszałam nagle pytanie z ust małej dziewczynki.
Kucnęłam przy niej i uśmiechnęłam się.
-To jest znicz skarbie. Zapala się go na grobie osoby, która już z nami nie jest.
-A gdzie jest?
-W niebie-odpowiedziałam ujmując jej małą rączkę w swoją.
-Babcia jest z aniołkami?
-Tak kochanie-odpowiedziałam całując ją w policzek.
Mamo to jest moja córeczka. Kiedyś obiecałam ci, że ja poznasz. Oto ona.
Twoja wnuczka. Dałam jej na imię Annie, po tobie.
Nauczyłaś mnie wszystkiego, jak żyć w rodzinie, opiekować się dziećmi. Kocham cię-podniosłam się z pozycji kucania i przeżegnałam się, a potem wraz z córeczką ruszyłyśmy do samochodu.
Umieściłam ją w foteliku i zapięłam pasy, a potem zajęłam miejsce jako kierowca i ruszyłam w stronę domu, w którym mieszkamy od kilku lat.
Zaparkowałam na podjeździe czarny sportowy samochód i weszłyśmy do domu.
Od progu usłyszałam szczęśliwy pisk córki.
-Tatuś!
-Perełka-odpowiedział mężczyzna biorąc ją na ręce i zakręcając.
-Byłyśmy z mamą u babci. Mama mówiła, że jest aniołkiem-mówiła Annie.
-Dobrze potem mi opowiesz, a teraz zmykaj myć rączki, bo obiadek jest-postawił ją na ziemi, a ona pobiegła do łazienki.
Przewiesiłam swoją kurtkę na wieszaku i odłożyłam torebkę.
-Ciężki dzień?-usłyszałam pytanie.
-Troszkę-powiedziałam i podeszłam obejmując go. Poczułam na swoich ustach miękkie wargi i momentalnie odwzajemniłam pocałunek.
-Tęskniłem za tobą.
-Ja też tęskniłam Zayn. I to bardzo-powiedziałam uśmiechnięta całując go ponownie.
-Kocham cię Pani Malik.
-Ja Pana też-zachichotaliśmy cichutko.
-Wieczorem wpadną chłopaki-powiedział kreśląc dłonią wzory na moich plecach.
-To fajnie. Annie cieszy się jak przychodzą-wyznałam.
-Tak to prawda. Ma dużo wujków.
-Mamusiu, tatusiu umyłam rączki-zawołała mała przerywając nam nasze pieszczoty. Oderwaliśmy się od siebie i udaliśmy się do jadalni.
***
-Zayn nie wiem co mam powiedzieć.
-Po prostu powiedz tak.
-Yyy..tak.
-Kocham cię.
-A ja ciebie.
Tak, wtedy na grillu zgodziłam się być z Zaynem, a po roku okazało się, że jestem w ciąży.
Wzięliśmy ślub i tak oto jesteśmy ze sobą kilki lat, a kochamy się tak jakbyśmy się poznali wczoraj. Nasza miłość kwitnie z dnia na dzień.
Taka oto jest prawdziwa historia mojego życia z Zaynem i wujkami w roli głównej.
____________________________________________
Niestety to już koniec, ale niedługo będę pisała nowego bloga z opowiadaniami.
Zapraszam.
czwartek, 3 lipca 2014
Rozdział 23.
-Dianę? Tę Dianę?Kiedy-warknął wściekły Malik. Wiedziałam, że teraz zaciska pięści. Zawsze tak robił kiedy się denerwował. Byłam ciekawa co się stało, że rozmawiają o mnie i to na osobności.
-Spotkałem ją jak szedłem po jedzenia dla Nialla. No wiesz, wtedy kiedy był chory-usłyszałam kolejny głos tym razem należący do Louisa.
-Co kurwa? Uderzyłaś Dianę? Jakim prawem?-warknął mulat.
-Co? To kłamstwo. Nie wierz mu-powiedział oburzony głos dziewczyny. Wszędzie poznam ten paskudny głos. Dopiero teraz dotarło do mnie o czym rozmawiają. Louis się wygadał, chociaż mi obiecał. Jak mógł. Pokręciłam głową.
-Nie kłam. Miała krew na wardze i o dziwo była w sklepie, gdzie często robisz zakupy. Poszedłem tam, i sporo usłyszałem od klientów całkiem przypadkiem-odpowiedział Louis.
-Czy ciebie kompletnie pojebało dziewczyno? Paul koniec naszej umowy. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Po cholerę ją tu w ogóle przywiozłeś. Ma stąd zniknąć raz na zawsze. Już nie będę udawał, że coś mnie z nią łączy rozumiesz?Nie po tym co zrobiła Dianie. Przecież to chore-powiedział i opuścił ogród wchodząc do salonu. Kiedy mnie zauważył momentalnie do mnie podszedł i przytulił mnie.
-Zayn dusisz-szepnęłam, a chłopak nieco odsunął się ode mnie. Znowu moglam normalnie oddychać.
-Przepraszam, że nie było mnie przy tobie-powiedział.
-Zayn spokojnie. Nie masz za co przepraszać-pogładziłam delikatnie jego policzek. Uśmiechnął się delikatnie, a potem chwycil za dłoń i wrócilismy wspólnie do ogrodu. Poczułam na sobie wzrok. Czułam się obserwowana. A jeden wzrok był tak okropny, że niemal parzył. Sary.
-Zayn-odezwał się nieznany mężczyzna.
-Paul ja już skończyłem i zdania nie zmienię. Ona ma stąd wyjść-wskazał na Sarę.
-Nie wyjdę-oburzyła się.
-Zamknij się już dziewczyno. Dość namieszałaś-odezwał się wrednie do dziewczyny Paul. Menager zespołu.
-Dobra koniec tematu czas zapomnieć o ... No właśnie widzisz. ja już zapomniałem-powiedzial rozbawiony Louis.
Co jak co, ale chłopak umiał rozbawiać. A kiedy zaczął spiewać, że kocha marchewki, że weźmie z nimi ślub i prysznic każdy płakał niemal ze śmiechu. nawet ja.
Ma chłopak poczucie humoru. Przy nim nie idzie się nudzić.
-A w ogóle panie marchewka mogę cię prosić?
-Tak oczywiście-odpowiedział. Pociągnęłam go za rękę w stronę jeziorka i usiedliśmy na kamieniach.
-Dlaczego się wygadałeś?-zapytałam.
-Przepraszam. po prostu musiałem powiedzieć kumplowi. Nie mogłem patrzeć jak się męczy, a po drugie zalezy mi na tobie.
-Mi na tobie też jesteś moim przyjacielem..
-Ale mi zależy na tobie jak na kobiecie.
Kiedy to usłyszałam nie wierzylam własnym uszom. Nigdy nie dawałam mu nadziei. To Zayn mi się spodobał.
-Posłuchaj. Bardzo cię lubie, ale traktuję cię jak brata.
-Rozumiem Diano. Wybacz wygłupiłem się. Chcę byś była szczęsliwa z Zaynem.
-Ale ja i on..
-Cicho. Tak wie-uśmiechnął się i przytulił mnie, a potem ruszył w stronę chłopaków pogwizdując.
No to pięknie. Chyba już każdy o tym wie. Podeszłam do nich i przyłączyłam się do grilowania.
Spędziłam z nimi miło czas. Było bardzo miło.
-Możemy porozmawiać?-zapytał Zayn i tym razem chlopak zaprowadził mnie w to miejsce gdzie rozmawiałam z Tomlinsonem. Zabawne.
-Coś się stało?
-Tak ty się stałaś.
-Nie rozumiem. Mów zrozumiale Zayn-powiedziałam.
-Zrozumiale. To może powiem, że.. że cię kocham i chcę byś została moją dziewczyną.
-Spotkałem ją jak szedłem po jedzenia dla Nialla. No wiesz, wtedy kiedy był chory-usłyszałam kolejny głos tym razem należący do Louisa.
-Co kurwa? Uderzyłaś Dianę? Jakim prawem?-warknął mulat.
-Co? To kłamstwo. Nie wierz mu-powiedział oburzony głos dziewczyny. Wszędzie poznam ten paskudny głos. Dopiero teraz dotarło do mnie o czym rozmawiają. Louis się wygadał, chociaż mi obiecał. Jak mógł. Pokręciłam głową.
-Nie kłam. Miała krew na wardze i o dziwo była w sklepie, gdzie często robisz zakupy. Poszedłem tam, i sporo usłyszałem od klientów całkiem przypadkiem-odpowiedział Louis.
-Czy ciebie kompletnie pojebało dziewczyno? Paul koniec naszej umowy. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Po cholerę ją tu w ogóle przywiozłeś. Ma stąd zniknąć raz na zawsze. Już nie będę udawał, że coś mnie z nią łączy rozumiesz?Nie po tym co zrobiła Dianie. Przecież to chore-powiedział i opuścił ogród wchodząc do salonu. Kiedy mnie zauważył momentalnie do mnie podszedł i przytulił mnie.
-Zayn dusisz-szepnęłam, a chłopak nieco odsunął się ode mnie. Znowu moglam normalnie oddychać.
-Przepraszam, że nie było mnie przy tobie-powiedział.
-Zayn spokojnie. Nie masz za co przepraszać-pogładziłam delikatnie jego policzek. Uśmiechnął się delikatnie, a potem chwycil za dłoń i wrócilismy wspólnie do ogrodu. Poczułam na sobie wzrok. Czułam się obserwowana. A jeden wzrok był tak okropny, że niemal parzył. Sary.
-Zayn-odezwał się nieznany mężczyzna.
-Paul ja już skończyłem i zdania nie zmienię. Ona ma stąd wyjść-wskazał na Sarę.
-Nie wyjdę-oburzyła się.
-Zamknij się już dziewczyno. Dość namieszałaś-odezwał się wrednie do dziewczyny Paul. Menager zespołu.
-Dobra koniec tematu czas zapomnieć o ... No właśnie widzisz. ja już zapomniałem-powiedzial rozbawiony Louis.
Co jak co, ale chłopak umiał rozbawiać. A kiedy zaczął spiewać, że kocha marchewki, że weźmie z nimi ślub i prysznic każdy płakał niemal ze śmiechu. nawet ja.
Ma chłopak poczucie humoru. Przy nim nie idzie się nudzić.
-A w ogóle panie marchewka mogę cię prosić?
-Tak oczywiście-odpowiedział. Pociągnęłam go za rękę w stronę jeziorka i usiedliśmy na kamieniach.
-Dlaczego się wygadałeś?-zapytałam.
-Przepraszam. po prostu musiałem powiedzieć kumplowi. Nie mogłem patrzeć jak się męczy, a po drugie zalezy mi na tobie.
-Mi na tobie też jesteś moim przyjacielem..
-Ale mi zależy na tobie jak na kobiecie.
Kiedy to usłyszałam nie wierzylam własnym uszom. Nigdy nie dawałam mu nadziei. To Zayn mi się spodobał.
-Posłuchaj. Bardzo cię lubie, ale traktuję cię jak brata.
-Rozumiem Diano. Wybacz wygłupiłem się. Chcę byś była szczęsliwa z Zaynem.
-Ale ja i on..
-Cicho. Tak wie-uśmiechnął się i przytulił mnie, a potem ruszył w stronę chłopaków pogwizdując.
No to pięknie. Chyba już każdy o tym wie. Podeszłam do nich i przyłączyłam się do grilowania.
Spędziłam z nimi miło czas. Było bardzo miło.
-Możemy porozmawiać?-zapytał Zayn i tym razem chlopak zaprowadził mnie w to miejsce gdzie rozmawiałam z Tomlinsonem. Zabawne.
-Coś się stało?
-Tak ty się stałaś.
-Nie rozumiem. Mów zrozumiale Zayn-powiedziałam.
-Zrozumiale. To może powiem, że.. że cię kocham i chcę byś została moją dziewczyną.
_____________________________
Jak zareaguje Diana?
:)piątek, 27 czerwca 2014
Zwiastun !
Kochani zapraszam do obejrzenia zwiastunu mojego opowiadania, który sama stworzyłam.
Mam nadzieję, że wam się spodoba < 33 ♥
Czekam na opinię .
Dodam, że to mój pierwszy w zyciu.
środa, 25 czerwca 2014
Rozdział 22.
Jako, że dziś miałam spotkać się z Malikiem podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic. Miałam nadzieję, że mnie troszkę orzeźwi, uspokoi i poczuję się jak nowo narodzona. I wcale się nie myliłam.
Czułam się zrelaksowana i dostałam lekki zastrzyk energii. Nie wiem czy to przez prysznic, czy może myśl, że spotkam Zayna. Wszystko jedno, byle bym czuła się tak długo.
Po kąpieli ułożyłam włosy swobodnie na ramionach i zrobiłam delikatny makijaż.
Nałożyłam podkład, róż, tusz do rzęs, eleyner, a na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk.
Kiedy skończyłam podeszłam do ogromnej szafy i wyciągnęłam zestaw ubran w kolorze czarnym.
Musiałam się teraz przyzwyczaić do tego koloru. Wiem, że nie powinnam się tym tak przejmować, bo przecież żałobę nosi się w sercu, ale jak na razie chciałam też tego przestrzegać a po drugie czarny kolor wyszczupla. Podeszłam do lusterka i przejrzałam się chcąc sprawdzić swój wygląd. Nie było źle. Nawet mi się podobało. W chwili kiedy poprawiałam włosy usłyszałam dźwięk wiadomości. To Zayn. Informował mnie, że czeka na mnie. Spojrzałam na zegarek i uśmiechnęłam się widząc godzinę 18:00.
-Punktualny. Co się stało-zachichotałam cicho i wrzuciłam telefon wraz z kluczami do torebki, którą przewiesiłam przez ramię, a potem zeszłam na dół.
-Tato wychodzę-powiedziałam na tyle głośno, żeby usłyszał.
-Dobrze, ale weź klucze, bo w każdej chwili mogą zadzwonić po mnie do pracy.
-Mam już schowane. Pa-dodałam i opuściłam mieszkanie wychodząc na zewnątrz.
Na podjeździe zauważyłam mulata opierającego się o samochód i uśmiechającego się do mnie.
Jak ja "nienawidzę" gdy się tak uśmiecha. Przez niego uginają mi się kolana.
Podeszłam pewnym krokiem do niego odwzajemniając delikatnie uśmiech.
-Cześć piękna-usłyszałam z jego ust.
-Ja piękna? Zayn czy ty coś piłeś? Jeśli tak to ja z tobą nie jadę-powiedziałam poważnie, a po chwili zaśmiałam się cicho.
-To cię porwę-odpowiedział i na przywitanie ucałowaliśmy się w policzek, a potem wsiedliśmy do samochodu, a chłopak ruszył.
-Gdzie jedziemy w ogóle?-zapytałam po chwili, kiedy ciekawość wzięła górę i wygrała.
-Do domu chłopaków-odpowiedział.
-Co? Serio? Nie chcę.
-Powinnaś spędzać więcej czasu z ludźmi.
-Czyli mój tata to małpa tak? Więc ja też nią jestem-zauważyłam krzyżując dłonie na piersi.
-Wiesz tak jakby. W końcu podchodzimy od małpy-odpowiedział uśmiechając się.
-W sumie...
-A w ogóle to jesteś najpiękniejszą małpką jaką znam-powiedział po chwili i musnał przelotnie wargami mój policzek, co spowodowało, że się zarumieniłam. No nie. Zawsze musi spowodować, że strzelę tego paskudnego buraka. Boże za co.
-Ale to, że mój tata jest małpą nie mów czasami przy nim.
-Oczywiście, Nie chcę ryzykować powieszeniem na gałęzi-zaśmialiśmy się w chwili kiedy wjechaliśmy na podjazd do willi chłopaków.
Wysiedliśmy ze samochodu i weszliśmy do ich domu. Od prosu momentalnie do uszu dotarła nam kłótnia.
-Nie Louis żelki-krzyknął Horan.
-Ale one nie pasują do grilla. Weź krakersy, albo coś innego-odpowiedział mu chłopak.
-Może korniszony?-wtrącił się tym razem Harry.
-Ja chcę żelki. A ciastka są?
-Są-odpowiedział Liam.
-Co tu się dzieje?-zapytał mój towarzysz.
-Jak zwykle to samo. Kłótnia o jedzenia Horana-powiedział i przewrócił oczami Louis.
-A nie może być tak że Niall weźmie co chce i wy też?-zapytałam niepewnie nie wiedząc, czy mogę wtrącić się w tą rozmowę.
Po chwili jednak poczułam jak unoszę się do góry, a mój policzek został "zgwałcony" ustami Liama.
-Jesteś wielka Diano-powiedział Liam uśmiechając się do mnie.
-Stary uważaj, bo będę zazdrosny-zaśmiał się Zayn pokazując na niego palcem.
-Dobra, dobra spokojnie. Do roboty się bierzmy, bo minie tydzien, a my nie zrobimy grilla-powiedział Payne. Po chwili przygotowaliśmy wszystko potrzebne i postawiliśmy w ogrodzie.
-Mogła bym skorzystać z łazienki?-zapytałam.
-Na piętrze drzwi na wprost-pokierował mnie lokowaty.
Podziękowałam grzecznie i opuściłam ogród idąc do łazienki.
Kiedy wykonałam to co chciałam z powrotem ruszyłam do chłopaków.
Będąc w salonie usłyszałam ciekawą rozmowę. Nie chciałam podsłuchiwać, ale usłyszałam swoje imię. Stanęłam pod ścianą, by mnie nie zauważyli.
-Dianę? Tę Dianę?Kiedy-warknął wściekły Malik. Wiedziałam, że teraz zaciska pięści. Zawsze tak robił kiedy się denerwował. Byłam ciekawa co się stało, że rozmawiają o mnie i to na osobności.
Wzięłam szybki prysznic. Miałam nadzieję, że mnie troszkę orzeźwi, uspokoi i poczuję się jak nowo narodzona. I wcale się nie myliłam.
Czułam się zrelaksowana i dostałam lekki zastrzyk energii. Nie wiem czy to przez prysznic, czy może myśl, że spotkam Zayna. Wszystko jedno, byle bym czuła się tak długo.
Po kąpieli ułożyłam włosy swobodnie na ramionach i zrobiłam delikatny makijaż.
Nałożyłam podkład, róż, tusz do rzęs, eleyner, a na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk.
Kiedy skończyłam podeszłam do ogromnej szafy i wyciągnęłam zestaw ubran w kolorze czarnym.
Musiałam się teraz przyzwyczaić do tego koloru. Wiem, że nie powinnam się tym tak przejmować, bo przecież żałobę nosi się w sercu, ale jak na razie chciałam też tego przestrzegać a po drugie czarny kolor wyszczupla. Podeszłam do lusterka i przejrzałam się chcąc sprawdzić swój wygląd. Nie było źle. Nawet mi się podobało. W chwili kiedy poprawiałam włosy usłyszałam dźwięk wiadomości. To Zayn. Informował mnie, że czeka na mnie. Spojrzałam na zegarek i uśmiechnęłam się widząc godzinę 18:00.
-Punktualny. Co się stało-zachichotałam cicho i wrzuciłam telefon wraz z kluczami do torebki, którą przewiesiłam przez ramię, a potem zeszłam na dół.
-Tato wychodzę-powiedziałam na tyle głośno, żeby usłyszał.
-Dobrze, ale weź klucze, bo w każdej chwili mogą zadzwonić po mnie do pracy.
-Mam już schowane. Pa-dodałam i opuściłam mieszkanie wychodząc na zewnątrz.
Na podjeździe zauważyłam mulata opierającego się o samochód i uśmiechającego się do mnie.
Jak ja "nienawidzę" gdy się tak uśmiecha. Przez niego uginają mi się kolana.
Podeszłam pewnym krokiem do niego odwzajemniając delikatnie uśmiech.
-Cześć piękna-usłyszałam z jego ust.
-Ja piękna? Zayn czy ty coś piłeś? Jeśli tak to ja z tobą nie jadę-powiedziałam poważnie, a po chwili zaśmiałam się cicho.
-To cię porwę-odpowiedział i na przywitanie ucałowaliśmy się w policzek, a potem wsiedliśmy do samochodu, a chłopak ruszył.
-Gdzie jedziemy w ogóle?-zapytałam po chwili, kiedy ciekawość wzięła górę i wygrała.
-Do domu chłopaków-odpowiedział.
-Co? Serio? Nie chcę.
-Powinnaś spędzać więcej czasu z ludźmi.
-Czyli mój tata to małpa tak? Więc ja też nią jestem-zauważyłam krzyżując dłonie na piersi.
-Wiesz tak jakby. W końcu podchodzimy od małpy-odpowiedział uśmiechając się.
-W sumie...
-A w ogóle to jesteś najpiękniejszą małpką jaką znam-powiedział po chwili i musnał przelotnie wargami mój policzek, co spowodowało, że się zarumieniłam. No nie. Zawsze musi spowodować, że strzelę tego paskudnego buraka. Boże za co.
-Ale to, że mój tata jest małpą nie mów czasami przy nim.
-Oczywiście, Nie chcę ryzykować powieszeniem na gałęzi-zaśmialiśmy się w chwili kiedy wjechaliśmy na podjazd do willi chłopaków.
Wysiedliśmy ze samochodu i weszliśmy do ich domu. Od prosu momentalnie do uszu dotarła nam kłótnia.
-Nie Louis żelki-krzyknął Horan.
-Ale one nie pasują do grilla. Weź krakersy, albo coś innego-odpowiedział mu chłopak.
-Może korniszony?-wtrącił się tym razem Harry.
-Ja chcę żelki. A ciastka są?
-Są-odpowiedział Liam.
-Co tu się dzieje?-zapytał mój towarzysz.
-Jak zwykle to samo. Kłótnia o jedzenia Horana-powiedział i przewrócił oczami Louis.
-A nie może być tak że Niall weźmie co chce i wy też?-zapytałam niepewnie nie wiedząc, czy mogę wtrącić się w tą rozmowę.
Po chwili jednak poczułam jak unoszę się do góry, a mój policzek został "zgwałcony" ustami Liama.
-Jesteś wielka Diano-powiedział Liam uśmiechając się do mnie.
-Stary uważaj, bo będę zazdrosny-zaśmiał się Zayn pokazując na niego palcem.
-Dobra, dobra spokojnie. Do roboty się bierzmy, bo minie tydzien, a my nie zrobimy grilla-powiedział Payne. Po chwili przygotowaliśmy wszystko potrzebne i postawiliśmy w ogrodzie.
-Mogła bym skorzystać z łazienki?-zapytałam.
-Na piętrze drzwi na wprost-pokierował mnie lokowaty.
Podziękowałam grzecznie i opuściłam ogród idąc do łazienki.
Kiedy wykonałam to co chciałam z powrotem ruszyłam do chłopaków.
Będąc w salonie usłyszałam ciekawą rozmowę. Nie chciałam podsłuchiwać, ale usłyszałam swoje imię. Stanęłam pod ścianą, by mnie nie zauważyli.
-Dianę? Tę Dianę?Kiedy-warknął wściekły Malik. Wiedziałam, że teraz zaciska pięści. Zawsze tak robił kiedy się denerwował. Byłam ciekawa co się stało, że rozmawiają o mnie i to na osobności.
__________________________
Mamy kolejny :)
Zaciekawiłam was chociaż troszkę? < 3
sobota, 21 czerwca 2014
Rozdział 21.
"Minął już miesiąc od smierci mamy, a ja nadal nie umiem się z tym pogodzić.
Nie wierzę, że nie ma jej wśród mnie, nie da mi żadnych rad na temat gotowania, bądź też innych rzeczy.
Brakuje mi jej i to bardzo.
Z dnia na dzień tęsknię coraz bardziej. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam, ale wiem jedno.
Muszę się wziąć w garść, bo to się dla mnie źle skończy.
Muszę dać radę. Wokół mnie jest kilka osób na które z pewnością mogę liczyć.
Boże proszę daj mi na to wszystko siły. "
Notatkę w moim notatniku przerwało głośne pykanie.
Zamknęłam okładkę pamiętnika i schowałam go w odpowiednie miejsce, by nikt nie umiał go znaleźć. Nie chciałam by ktoś znał moje sekrety,
-Proszę-powiedziałam poprawiając się na łóżku.
Spojrzałam na drzwi i ujrzałam głowę ojca wychylającą się zza drzwi.
-Mogę? Przyniosłem ci coś do jedzenia-wskazał na tacę, która trzymał w rękach.
-Tak, proszę wejdź, ale nie jestem głodna-powiedziałam.
-Powinnaś coś zjeść. Ciągle siedzisz tutaj zamknięta i nic niemal nie jesz martwie się o ciebie.
-Nie potrzebnie. Nic mi nie jest.
Zauważyłam, że ojciec wzdycha i odkłada tacę na szafkę, a potem kieruje się do wyjścia.
-Tato przepraszam. Zaczekaj. Możemy porozmawiać?-zapytałam.
-Tak oczywiście.
. ~ ' OCZAMI DANIELA ' ~ .
Wiedziałem, że kiedyś to się musiało stać. Będę musiał porozmawiać z córką.
Obiecałem jej to i chcę dotrzymać słowa.
Z tonu jej głosu wywnioskowałem, że chyba nie będzie to zbyt miła rozmowa. Na pewno poważna i szczera, ale opowiem wszystko. Nawet te najgorsze rzeczy, których się obawiam jeśli chodzi o Marię. Jestem mężczyzna i musze dać radę. Teraz mam tylko je dwie. Nie chcę je stracić.
-Tato. Dlaczego to właściwie nam zrobiłeś?-usłyszałem z ust dziewczyny pytanie.
-Posłuchaj-zacząłem niepewnie i potarłem dłonią o kark.
-Chcę byś wiedziała, że ja i mama bardzo cię kochaliśmy i tak zawsze będzie.
-Tak wiem-powiedziała.
-Ale pomiędzy nami przestało się układać. Pamiętasz mieliśmy taki okres, w ktorym ciągle się kłóciliśmy. Niemal doszło do rozwodu. Wtedy właśnie pojawiła się Maria.
spowodowała, że znowu zacząłem się uśmiechać i inaczej patrzeć na życie, ale nigdy nie zapomniałem o tobie-powiedziałem.
-Ale o mamie zapomniałeś.
-To nie tak kochanie.
-A jak?-usłyszałem niemal płaczliwy krzyk.
-Był firmowy bankiet. Wypiłem za dużo i ...
-zdradziłeś mamę-dokończyła za mnie, a ja tylko pokiwałem głową.
-Nie chciałem tego, ale potem przekonałem się, że Maria to naprawdę wyjątkowa kobieta. Taka jak kiedyś była twoja mama. To własnie mnie do niej przyciągnęło. Po wielu latach Annie zmieniła się. Była inna, nie raz chłodna. Potem oczywiście poprawiło się, ale moje uczucia zmieniły się. Przepraszam cię za wszystko. Nie chciałem by tak wyszło. chcę byś była szczęśliwa. Byś miała wszystko włącznie z ojcem, któremu możesz ufać.
-Tato...przepraszam.
-Nie masz za co. To ja za wszystko przepraszam.
-Mam. za to jak cię traktowałam. Powinnam cię najpierw wysłuchać, a ja od razu na ciebie naskoczyłam.
-Nie dziwie się. Rozumiem kochanie-przytuliłem płaczącą córkę i ucałowałem czule jej czoło.
-Kocham cię i pamiętaj, że zawsze będziesz moim oczkiem w głowie.
-Ja ciebie też tato-odpowiedziała i niemal spadł mi kamień z serca.
-Zjedz coś proszę-powiedziałem, a ona tylko pokiwała głową. Podniosłem się i ruszyłem do wyjścia.
-Tato?
-Tak?-zapytałem.
-Chętnie poznam Marię, a co do Zayna. Nie jestem z nim-odpowiedziała.
-Naprawdę ?
-Tak. Poźniej ustalimy jaką kolację.
. ~ ' OCZAMI DIANY ' ~ .
Byłam w szoku po wyznaniu ojca, ale cieszę się, że nasza rozmowa dobiegła do końca.
jestem szczęśliwa, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i naprawdę chętnie poznam Marię.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Postaram się zaakceptować tą sytuację.
Słysząc dźwięk wiadomści wzięłam do ręki telefon przykładając palec do ekranu.
Zayn: Spotkamy się?
Ja: Tak. Chętnie.
Zayn: To wpadnę po ciebie o 18.
Pa skarbie.
Cieszyłam się, że Zayn się odezwał. Nawet zwykłym sms'em poprawił mi humor.
Już nie mogę doczekać się spotkania.
____________________
I jak.
Kochani. Już niedługo koniec tego opowiadania.
Jeszcze tylko kilka rozdziałów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)