Miałam tylko nadzieję, że moja rodzicielka nie znajdzie podarunku przedwcześnie, bo wtedy nici z niespodzianki. Już wszystko miałam załatwione, tylko jeszcze pozostało mi upieczenie ciasta. Nie będzie to tort, chociaż początkowo planowałam go zamówić, ale dotarło do mnie, że mama kocha prostotę, dlatego postanowiłam, że upiekę klasyczne ciasto na blaszy. Coś prosto z serca.
W sama porę dotarłam do domu, bo gdy tylko zatrzasnęłam drzwi mieszkania na zewnątrz zaczęło padać.
-Już jestem-krzyknęłam odwieszając płaszcz na wieszak.
-Jestem w salonie-zawołała mama.
Podążyłam do niej.
-Gdzie byłaś?-zapytała.
-Byłam na spacerze. Mamo...wszystko ok?-zapytałam widząc w jej ręku kubek czekoladowych lodów. zawsze je jadłyśmy, kiedy miałyśmy przysłowiowego doła.
-Tak. Wszystko w jak najlepszy porządku. Głodna?
-Nie, dziękuję. Już późno. Pójdę się położyć-powiedziałam widząc, że zegarek wskazuje godzinę 21:00.
-Dobrze.
Chwilę potem zniknęłam za drzwiami swojego pokoju.
Odłożyłam torbę wcześniej wyjmując z niej pudełeczko i chowając do szuflady biurka.
Zabrałam z łóżka piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju biorą c pamiętnik. Usiadłam na parapecie i zaczęłam pisać.
Kochany pamiętniczku !
Znowu mam kłopot. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić.
Kiedy jeden się wyjaśnił znowu przyszedł drugi i tak cały czas.
Tata się wyprowadził i teraz mamy z mamą spokój. Jestem ...
Hmm.. jakby to nazwać. Wypoczęłam psychicznie. Tak .
Tak to można ująć, ale nie o tym chciałam pisać, więc przechodząc do rzeczy
chodzi o Zayn'a. O chłopaka, z którym spędziłam cudowną, upojną i swoją pierwszą noc.
Wymawianie jego imienia powoduje, że na mojej twarzy wkrada się uśmiech
i nie umiem nad tym zapanować. Nawet teraz, kiedy to piszę uśmiecham się, mimo że
dowiedziałam się o jego dziewczynie. Wrócił do swojej byłej Sary, której osobiście nie cierpię, ale chyba nie tylko ja. Czy to możliwe, że się zakochałam?
Daj mi jakiś znak, że wszystko w końcu się ułoży.
Zamknęłam swój pamiętnik i schowałam go do szuflady pod stertę ubrań.
Położyłam się na łóżku i już po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na zegarek. wskazywał godzinę 10:00. O kurcze. To nieźle sobie pospałam. Wstawaj Diana i do roboty. Uniosłam głowę nieco wyżej przypominając sobie o wciąż dzwoniącym telefonie. Bez patrzenia na wyświetlacz przesunęłam palcem po ekranie u przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Słucham?-powiedziałam jeszcze lekko zachrypniętym głosem i ułożyłam głowę na miękkiej poduszce, jednak kiedy usłyszałam dobrze znany mi głos momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Przez chwilę czułam jak zakręciło mi się w głowie przez gwałtowne odniesienie.
-Cześć Diano-w uszach rozbrzmiały mi słowa Zayna.
No nie. Jeszcze tego mi brakowało. Jak ja mam z nim rozmawiać po tym co się dowiedziałam. cały czas mnie okłamywał.
-No cześć Zayn. Miło, że dzwonisz, ale wiesz... nie mogę teraz zbytnio rozmawiać.
-Zaczekaj...
-Muszę wyjść na zakupy-przerwałam mu. -Przepraszam. Pa-dodałam i rozłączyłam się.
Zbiegłam na dół i wzięłam klucze wychodząc z domu do miasta. Po niespełna 15 minutach znalazłam się w super markecie i wkładałam do koszyka produkty potrzebne do upieczenia ciasta.
Po chwili kiedy sięgałam po ostatni produkt poczułam szarpniecie na ramieniu/ Momentalnie odwróciłam się i ujrzałam wrednie uśmiechającą się Sarę.
-No proszę. Cóż za miłe spotkanie-powiedziała sarkastycznie dziewczyna świdrując mnie swoi wzrokiem, który ani trochę mi się nie podobał. Tak jak jej głos był przesiąknięty goryczą.
-Mogę powiedzieć to samo-odpowiedziałam zupełnie obojętnie.
-Pewnie już wiesz, że ja i Zayn ...
-Jesteście razem. Tak wiem-przerwałam jej dokańczając za nią wypowiedź. Domyśliłam sie co chciała powiedzieć.
-Tak właśnie.
-I co związku z tym? Po co mi to mówisz?-zapytałam.
-Słuchaj. powiem wprost i nie będę się więcej razy powtarzała. Odwal się od niego. On jest mój !
Spojrzałam na nią i zaczęłam ją lustrować z góry na dół.
-To brzmi jak groźba-zauważyłam.
-Nie. Ja cie tylko ostrzegam.
-Posłuchaj lala. Mam gdzieś to co mówisz. Mam głęboko i szeroko gdzieś twoje ostrzeganie. Jesteś tylko zwykłą pustą lalką, plastikiem. I ktoś taki jak ty nie ma prawa mi rozkazywać. Moje życie i moja sprawa z kim będę się zadawała, a ty za Zayna też nie powinnaś decydować-powiedziałam hamując się, by nie krzyknąć. Nie chciałam wywoływać sensacji.
-Co ty powiedziałaś?-zapytała głupio.
-To co słyszałaś. Chyba, że jesteś głucha to inna sprawa-odpowiedziałam, a chwile później poczułam jak piecze mnie policzek. Ta idiotka mnie spoliczkowała. Poczułam jak wzbiera we mnie wściekłość, a z kącika wargi leci mała stróżka krwi. Zacisnęłam dłoń w pięść i wzięłam głęboki oddech chcąc się opanować.
-Nie zniżę się do twojego poziomu i nie oddam ci-wyminęłam ja zostawiając ja w szoku. Ruszyłam do kasy modląc się, żeby wściekłość we mnie nie zwyciężyła.
_______________________________________
Jak wam się podoba ?
Czekam na wasze opinie xx
Nawet nie wiecie jak zrobiło mi się miło widząc taką ilość komentarzy.
Dziękuje